czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 9b



 Weszłam do mojego pokoju razem z Harrym. Ciągle byłam jeszcze roztrzęsiona po naszych ostatnich przeżyciach. Cały czas zastanawiałam się, czego mógł od nas chcieć ten mężczyzna i dlaczego nas gonił? Na szczęście nikt nie zauważył, że zarówno Harry, jak i ja jesteśmy nieco spięci. Usiedliśmy koło Nialla. Wszyscy niemalże płakali ze śmiechu, nam jednak nie było tak wesoło. Siedziałam zamyślona próbując przypomnieć sobie jakąś charakterystyczną rzecz, która pomogłaby mi dowiedzieć więcej na temat naszego prześladowcy. Analizowałam każdy szczegół, gdy nagle nadeszła fala wspomnień. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wytrzymałam. Nagle zerwałam się na równe nogi i wybiegłam z pokoju. Pobiegłam prosto do łazienki, oparłam się o ścianę i zsunęłam po płytkach. Zaraz za mną przybiegła Gemma, a tuż po niej Harry.
- Co się stało? – zapytała dziewczyna wychylając głowę przez drzwi łazienki. Nie odpowiedziałam.
- Może ja spróbuję – zwrócił się do siostry Harry. O nic nie pytał tylko wszedł do środka i mocno mnie przytulił. Siedzieliśmy tak przez chwilę.
- Wszystko w porządku? Wiesz, że mi możesz powiedzieć, co się stało – powiedział.
- Ten facet … - odrzekłam niemalże szeptem. – To ten sam, co pobił Louisa i był na imprezie. On nas śledzi i nie mam pojęcia, czego może chcieć. Nie chcę, aby cokolwiek wam się stało przeze mnie. Nie wybaczyłabym sobie tego…
- Nie mów tak! Zabraniam ci, rozumiesz? Razem jakoś damy sobie radę!  - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Harry wsunął palec między moje i mocno je zacisnął.

Było już późno. Poszłam pod prysznic, tylko tego teraz potrzebowałam. Gorąca woda spływała mi po plecach. Rozluźniłam się trochę i oderwałam od przerażającej mnie rzeczywistości. Byłam ogromnie szczęśliwa, że mam obok siebie chłopaków. Choć nie wiedzieli nic o całym zajściu wspierali mnie. Mieliśmy zamiar z Harrym powiedzieć im o tym, ale póki co nie chciałam, żeby się martwili. Odłożyłam tę sprawę na jutro. Zostawała jeszcze kwestia rodziców. Im na razie nie mogłam powiedzieć. Póki jeszcze nie byłam pewna, że to nie jest zbieg okoliczności.
Wyszłam spod prysznica i zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą piżamy. Owinęłam się więc ręcznikiem i poszłam do swojego pokoju. Szukałam w szafie piżamy, gdy nagle do pokoju wszedł Liam.
- Wow, nagość Harrego jest faktycznie zaraźliwa – powiedział uśmiechając się.
- Ty wiesz o tym najlepiej – zasugerowałam odwzajemniając uśmiech.  – Mógłbyś? – skierowałam wzrok na drzwi.
- A no tak, przepraszam. Już się ulatniam – odpowiedział skrępowany chłopak.
-  Spoko. Wpadnij za 2 minutki!
Liam wrócił punktualnie. Tylko, że tym razem zapukał wchodząc. Chciał zapytać, czy wszystko jest na pewno w porządku. Utwierdził mnie w przekonaniu, że mogę mu się zwierzyć, a on postara się mi pomóc. Posłuchałam jego rady i opowiedziałam mu o całym dzisiejszym zajściu z podejrzanym facetem. Liam, jak zwykle zaczął mnie pocieszać i powiedział, że z pewnością coś wymyśli. Trzymałam go za słowo. Był również za tym, żeby jak najszybciej powiedzieć moim rodzicom. Co do tego, to nie byłam do końca przekonana. Nie chciałam, żeby się o mnie martwili. Już wystarczająco stresu dostarczała im praca.
Oboje pracowali w sądzie. Tata był sędziom, a mama prawnikiem. Nawet soboty spędzali w pracy, dlatego widywaliśmy się tylko wieczorami. W niedziele mieliśmy zazwyczaj czas dla siebie – wspólne wyjście na obiad i te sprawy. Czasem jednak zdarzało się, że tata musiał wyjść nawet w niedzielę do sądu – tak jak dziś – gdy miał ważniejszą rozprawę. Rodzice starali się nie mieszać pracy z życiem prywatnym, choć, czasem im to nie wychodziło. Tak jak teraz… wiedziałam, że rodzice mają jakąś grubszą sprawę, ponieważ oboje pracowali w soboty, a nawet w niedziele. Często czuli się winni, że muszę siedzieć sama w domu i próbowali mi to wynagrodzić. Dlatego też cieszyli się, gdy wychodziliśmy gdzieś razem lub gdy przedstawiałam im moich przyjaciół. Szczególnie tata musiał znać ludzi, z którymi się spotykam i to on decydował, czy to jest dla mnie „odpowiednie towarzystwo”. Z reguły nie mieli nic przeciwko, bo lubili moich przyjaciół.

Przeciągnęłam się i otworzyłam jedno oko. Nie chciało mi się wstawać, była dopiero 9:30. Zazwyczaj o tej godzinie byłam już dawno w szkole, ale z racji tego, że mam gości rodzice pozwolili mi zostać przez te kilka dni w domu. Wieczorem wysłałam smsa do Lexie i Marcie, żeby wpadły zaraz po lekcjach, to razem wyskoczymy gdzieś z chłopakami.  Powoli zwlokłam się z łóżka, pomaszerowałam do łazienki przebrać się i umyć. Wszyscy jeszcze spali. Rodzice wcześnie rano wyszli do pracy, więc zostaliśmy sami. Zeszłam na dół do kuchni i postanowiłam, że zacznę robić śniadanie, bo zaraz głodomory się obudzą.
Ledwo zdążyłam wejść do kuchni, dołączył do mnie Harry.
- Hej! – zawołał przytulając mnie na powitanie.
- Ty już nie śpisz? To do ciebie nie podobne … - zauważyłam.
- Nie chciałem marnować czasu – odpowiedział posyłając mi swój łobuzerski uśmiech.
- Może jednak najpierw skoczysz na górę się przebrać? – zasugerowałam mierząc go wzrokiem. Chłopak miał na sobie same bokserki. I tak byłam w szoku, że postanowił cokolwiek założyć.

Po chwili Harry dołączył do mnie i wspólnie smażyliśmy naleśniki i robiliśmy jajecznicę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie wiedziałam, kto to mógł być o tej porze. Wymieniłam z Harrym pytające spojrzenia. Po ostatnim wieczorze woleliśmy nie ryzykować. Chłopak poszedł i sam otworzył drzwi.
- Marcie, Lexie?  Co wy tu robicie? – zapytałam zaskoczona widząc je w drzwiach i przytulając na powitanie.
- No wiesz, bo my ten no yyy.. – zaczęła Lexie. – Po prostu odpuściłyśmy sobie dziś szkołę.
- Tu masz o wiele ciekawsze towarzystwo – dodała Marcie.
-Wchodźcie, tylko żebyście nie miały przez to później kłopotów – odpowiedziałam.  Cieszyłam się, że przyszły. Im więcej osób tym lepiej. Dziewczyny przywitały się również z Harrym i poszły do salonu przed telewizor, a my kończyliśmy śniadanie.
Kilka minut później do kuchni wpadł Niall i Liam.
- Jeść ! – krzyczał blondyn.
- Spokojnie, zaraz wszystko będzie gotowe – uspokajałam go.
- Wydawało mi się, że dzwonił ktoś do drzwi – powiedział Liam.
- Marcie i Lexie – siedzą w salonie! – odparł Harry.
- One nie powinny być teraz w szkole? – zapytał poważnie Liam. W odpowiedzi pokiwałam głową. – Nie podoba mi się to, powinny pójść do szkoły.
- Liam, przecież ty też wagarowałeś – odpowiedział Harry.
- Ale ja miałem powód… - odpowiedział przygnębiony chłopak.
- Poczekaj, co przed chwilą powiedziałeś? – zapytał Niall zwracając się do Harrego.
- Że Liam też wagarował …
- Nie to wcześniej … - dodał zniecierpliwiony Niall.
- W salonie siedzą Lexie i Marcie ?
Gdy tylko Harry wypowiedział to zdanie chłopaka już nie było. Pobiegł do salonu na złamanie karku.
- No i widać, co dziewczyna robi z człowiekiem – zaśmiał się Liam do Harrego robiąc sobie kawę.
Była już 11:30 gdy skończyliśmy jeść śniadanie.
- Jutro jest koncert, na który bardzo chciałam pójść – powiedziała zawiedziona Marcie.
- Wiem, że zależało ci na nim – odpowiedziałam. –Tak jak obiecałam szukałam biletów w Internecie, ale już dawno zostały wyprzedane.
- No wiem, niestety. Dzięki, że pomogłaś. Może następnym razem …
Niall przysłuchiwał się uważnie naszej rozmowie. Widać było gołym okiem, że chłopak lubił (a nawet lubił lubił) moją przyjaciółkę, a on nie próbował tego ukrywać.
- Jak się dziś czujesz Lou ? – zapytałam.
- Super. Naprawdę już wszystko jest w porządku – odpowiedział uśmiechając się.
Wymieniłam z Harrym porozumiewawcze spojrzenia. To był chyba odpowiedni moment. Chciałam mieć już to za sobą. Nie mogłam dłużej mieć tajemnic przed przyjaciółmi. Razem powiedzieliśmy im o facecie, który nas gonił i że to prawdopodobnie to ten sam, który pobił Louisa. Wszyscy zaczęli mnie pocieszać, przekonując, że wszystko będzie dobrze, a to na pewno jakieś nieporozumienie. Zapewnili, że postarają się coś wymyśleć, tak jak obiecał mi to wieczorem Liam. Bałam się tylko o nich, żeby nikomu przeze mnie nic się nie stało.
Gdzieś na górze zadzwonił telefon Gemmy i dziewczyna pobiegła go odebrać.
- To co robimy? – zapytała Lexie.
- Może by tak zagrać w butelkę ? –zaproponował Zayn uśmiechając się do niej. Widać było, że zaimponował mu fakt, że tym razem zachowywała się już zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy. Tym razem nie zemdlała.
- Świetny pomysł, gramy na całowanie ? – zapytał podekscytowany Harry wysyłając mi swój łobuzerski uśmiech.
- Nie zapędzaj się tak kochanie ! – odrzekł Louis.
- Może najpierw w prawdę, czy wyzwanie ?! – zaproponowała Marcie.
- Poczekajcie, żeby lepiej nam poszło mam coś … - powiedziała Lexie sięgając po torebkę. Wyciągnęła z niej butelkę Jacka Danielsa.
- Moja krew! Wie dziewczyna, co dobre – odezwał się Zayn.
- Nawet nie będę pytać, skąd to masz – odpowiedziałam zszokowana. Czegoś takiego bym się po niej nie spodziewała.
- No co, osobisty barek tatusia – odpowiedziała Lex szczerząc się.
- Nie powiedziałam w cale, że mi się to nie podoba – odparłam.
- Nicky, mi się to nie podoba i tobie też nie powinno – zwrócił się do mnie Liam.
- Ohh Liam! – westchnęliśmy chórem.
- No dobra, ale nie będziemy przesadzać – odpowiedział chłopak.
- No jasne – odpowiedziałam i przytuliłam mocno Liama.
- Hej, bo będę zazdrosny! – krzyczał Louis. I wyszło na tym, że musiałam przytulać każdego po kolei. To zajęcie jednak nigdy mi się nie znudzi.
W tym samym czasie, gdy chłopaki zaczęli nalewać procenty, Gemma zawołała mnie na górę. Dziewczyna zapytała, czy nie będę miała nic przeciwko jeśli wyskoczy sobie na kilka godzin na miasto. Chciała iść z przystojnym brunetem, którego poznała na sobotniej dyskotece. Oczywiście nie miałam nic przeciwko, tylko kazałam jej mieć oczy dookoła głowy z wiadomych przyczyn. Przytuliłam Gem, po czym wyszła na umówione spotkanie, a my zaczęliśmy grę.
Na początku trzeba było oczywiście się trochę znietrzeźwić ^^.
- Dobra, to ja zacznę – powiedziałam i zakręciłam butelką. – Prawda, czy wyzwanie? – zapytałam Zayna.
- Wyzwanie!
- Przebiegnij dookoła domu w samych bokserkach – odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Heh, żaden problem – odpowiedział i ściągną koszulkę, zrzucił buty i pozostałe części garderoby, tak, że został już w samych bokserkach. Wyszliśmy przed dom, żeby zobaczyć, czy Zayn podoła wyzwaniu. Było dość chłodno. Chłopak, gdy tylko wyszedł na zewnątrz zaczął się trząść. Wtedy chciałam zaproponować inne zadanie, ale Zayn zniknął już za rogiem domu i po kilkudziesięciu sekundach pojawił się z powrotem.
- Zadanie zaliczone. Teraz leć się szybko ubrać – powiedziałam.
- Teraz kręci Zayn – odrzekła Lexie podając mu butelkę.
- Prawda, czy wyzwanie? – zapytał chłopak.
- Zadanie – odpowiedział Harry.
- Zjedz cały słoik majonezu – odparł Zayn z chytrym uśmieszkiem.
Harry wykrzywił usta.
- Przecież wiesz, że nienawidzę majonezu!
- To nie fair! Dlaczego on ma takie fajne zadanie? – oburzył się Niall.
- Podejmujesz się zadania, czy dajesz fanta? – zapytała Marcie.
Harry ściągnął swoją ulubioną, czarną bransoletkę i odłożył ją w miejsce przeznaczone na fanty. Zakręcił butelką.
- Prawda, czy wyzwanie?
- Prawda – odparł Niall.
- Jakie jest twoje najgłupsze marzenie? – zapytał Harry.
- Żeby było duuużo jedzenia. Ale tak bardzo dużo! Żeby nikt na świecie nie musiał głodować .
- O Niall. Jakie to słodkie – odrzekła Marcie i go przytuliła.
- Ok, Niall kręcisz!
- U… Nicky ! Pytanie, czy wyzwanie?
- Hmm.. wyzwanie!
- Musisz wybrać kogoś i zamienić się z nim ciuchami. Tylko nie może to być ani Marcie, ani Lexie.
- Wow, dzięki – powiedziałam i rzuciłam chłopakowi karcące spojrzenie. – No to może …. Liam!
Chłopak wstał i poszliśmy na górę.
- Zapomniałbym, macie na to 2 minuty! – dodał Niall.
Pobiegliśmy do mojego pokoju. Liam tylko się do mnie uśmiechną i ściągnął swoją koszulę w kratę. Ja zdjęłam swój  t-shirt z nadrukiem. Zastanawiałam się tylko, jak chłopak zmieści się rozmiar s. Ubrałam jego koszulę i zsunęłam rurki podając je Liamowi, który jeszcze męczył się z koszulką.
- Zostało pół minuty! – krzyknął Louis.
Chłopak jakoś wcisnął się w moją koszulkę, ale ze spodniami było trudniej.  I wtedy czas nam się skończył. Ja byłam w pełni ubrana, a Liam był tylko w bokserkach i mojej koszulce. Zeszliśmy na dół. Wszyscy zaczęli turlać się po podłodze, ze śmiechu, gdy nas zobaczyli.
- Dobra, to ja polecę do pokoju ubrać jakieś spodnie – rzucił Liam i zniknął na schodach.
- Może jeszcze jedna kolejka? – zaproponował Zayn i podał wszystkim kieliszki.
Na jednej kolejce się nie zakończyło.  Zgubiłam rachubę, gdy Liam wrócił i odebrał nam butelkę. Wszyscy, oprócz niego byli już mocno znietrzeźwieni.  Sama sobie się dziwiłam, zawsze byłam grzeczną dziewczynką….
- To teraz moja kolej – powiedziałam kręcąc butelką.
- Prawda, czy wyzwanie?   
- Prawda – odpowiedział Louis.
- Kogo z tu obecnych chciałbyś pocałować ?
- Mogę ci powiedzieć na ucho? – zapytał chłopak z niepewnym uśmiechem.
-Jasne – odpowiedziałam.
- Przecież to gra w butelkę! – oburzył się Harry.
- Właśnie, musisz powiedzieć na głos – poparła go Lexie.
- Ok, więc daję fanta – odparł Louis.
- No powiedz – nalegałam. Lou posłał nam tylko swój uroczy uśmiech i pokręcił przecząco głową.
- Dobra, to gramy dalej …
Dokończyliśmy grę, zadając sobie jeszcze kilka niezobowiązujących pytań i przeszliśmy do oglądania filmu. Niall spędził dużo czasu z Marcie. Rozmawiali, śmiali się i zupełnie nie zwracali na nas uwagi. Mieli swój własny świat. Gemma w tym czasie wróciła ze spotkania i obiecała, że opowie mi wszystko w najdrobniejszych szczegółach, gdy tylko będziemy miały chwilkę czasu. Zayn z Lexie też gdzieś zniknęli na górze, a ja siedziałam w salonie z Louisem i Liamem. Harry w tym czasie przygotowywał kolację dla wszystkich.
- Jesteś kochany! – krzyknęłam wchodząc do kuchni.
- Ej, bo będę zazdrosny! – odparł Louis z salonu.
- Do usług – odpowiedział Harry i pokazał swój hollywoodzki uśmiech. – Powinnaś pomyśleć nad nagrodą – dodał szurając mnie łokciem.
- O tym nie zapomnę – obiecałam.
Po kolacji Zayn i Niall poszli odprowadzić do domu moje przyjaciółki. Jedzenie wszystkim smakowało. Hazza jest naprawdę świetny w kuchni.
- Dzwonili z mojej pracy – odparła Gemma i natychmiast posmutniała. – Muszę jutro wracać, jeśli nie chcę stracić tej posady. Potrzebują mnie od razu – oznajmiła.
- Szkoda, że musisz już wyjeżdżać – odpowiedziałam i przytuliłam ją.
- Ale mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, Nicky? Twoja kolej.
- Jasne. Przecież wiesz, że przyjeżdżam na święta – odparłam przytłumionym głosem, żeby chłopcy nie usłyszeli.
-Kupiłaś już bilet na samolot? – zapytał Harry.
- Jeszcze nie, ale muszę to zrobić jak najszybciej.
- O nic się nie martw ja to załatwię!
- Dziękuję braciszku – odpowiedziała Gemma przytulając Harrego.
Pomogłam Gem się spakować. Harry kupił jej bilet na najbliższy lot – jutro o 9:15. Szykowałam się już do spania, gdy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Mogę na chwilę? – zapytał Louis.
- Jasne Lou! – poklepałam miejsce obok siebie.
- A więc chciałbym ci coś powiedzieć …  a właściwie odpowiedzieć na twoje pytanie.
- Zamieniam się w słuch – odpowiedziałam zdezorientowana.
- Jak graliśmy w butelkę, zapytałaś … yyy kogo chciałbym pocałować…
- No ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
- Chcę ci odpowiedzieć. Chcę cię pocałować! – odpowiedział Lou patrząc mi prosto w oczy.

------------------------------------
Przepraszam, że tak dłuugo, ale nie miałam czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie . ;d 
Następny rozdział dodam nie wiem kiedy, ponieważ za tydzień wyjeżdżam do Anglii i nie wiem czy będę miała czas. Postaram się jak najszybciej ;pp 
Zmieniłam trochę akapity, żeby się wam lepiej czytało ^^ 
Komentujcie . ;DD 
Propozycje i pomysły mile widziane ;d

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 9a


Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, była 9:30. Trochę wcześnie jak na niedzielę. Przeciągnęłam się na łóżku i w tym samym momencie zorientowała się, że jest ze mną Louis. Zupełnie zapomniałam o nim. Nie widziałam go, gdy otworzyłam oczy, bo moje łóżko jest dość duże, a do tego miałam stopy na poduszce, a głowę pod kołdrą. Normalka. Zauważyłam, że chłopka już nie śpi tylko przygląda mi się z uśmiechem.
- Dzień doberek, obudziłam cię? – zapytałam.
- Nie, już nie spałem – odpowiedział Louis.
- Jak się czujesz? Boli cię coś?
- Nie aż tak bardzo. Myślałem, że będzie gorzej – odparł, po czym pokazał mi siniaki na brzuchu. Były wielkie i fioletowe.
- Lou, jesteś pewnie, że wszystko jest ok? Może powinien to zobaczyć lekarz? – zapytałam zmartwiona.
- Nie, wszystko jest w porządku. Naprawdę – zapewnił mnie. – Wezmę tylko jeszcze 1 tabletkę przeciwbólową i będę zdrów jak ryba – dodał po czym mnie przytulił.
- Jeszcze raz ci dziękuję. No wiesz … gdyby nie ty to nie wiem, co by się ze mną stało.
- Co to dla nas bohaterów. Nie ma sprawy mała – odpowiedział. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Nie śpisz już? Mogę na chwilę? – zapytał Liam wychylając głowę przez drzwi.
- Jasne – odpowiedziałam. Chłopak wszedł do środka.
- Yyyy …, mogę wiedzieć, co się tu dzieje? – zapytał zdezorientowany widząc leżącego obok mnie Louisa. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Nic, zupełnie nic – odpowiedział Lou i puścił Liamowi oko.
- No dobra. Chciałem cię tylko przeprosić za to, że nie było mnie tam wczoraj, no wiesz … Obiecałem, że będę miał na ciebie oko, no i nawaliłem – powiedział Liam.
- No co ty. Nie masz mnie za co przepraszać. Skąd mogłeś wiedzieć? Dobrze, że pojawił się wtedy Lou – odpowiedziałam.
- Nie wybaczył bym sobie, jakby coś ci się stało.
- Liam, zabraniam ci tak mówić. Przecież to nie twoja wina.
- Na szczęście nic strasznego się nie stało. Chodź się tu przytul – odrzekł Liam.
- Może chcesz do nas dołączyć? Zmieścimy się wszyscy – odpowiedziałam. Chłopak położy się obok i mnie przytulił. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, no i razem z Liamem łaskotałam Louisa, który strasznie krzyczał, bo tego nienawidzi. Zdecydowanie czuł się już lepiej. Nie wiadomo kiedy minęły 2 godziny. W pewnym momencie do pokoju wpadł spanikowany Harry.
- Hej, stało się coś?! Nie ma Louisa i Lia … - przerwał nagle, gdy zobaczył, że oboje są tutaj. – A więc to tak, ja się martwiłem, a wy sobie … - powiedział oburzony. Wyglądał słodko, gdy się złościł.
- Oh, kotku! Chodź tu do mnie – powiedział Lou i przytulił go. Wszyscy wstaliśmy i postanowiliśmy zrobić śniadanie. Liam poszedł do łazienki, a Lou zszedł na dół do kuchni. Harry wychodził za nim. Pociągnęłam go za rękę, żeby zaczekał. Chłopak odwrócił się i popatrzył mi w oczy.
- Nie fochasz się? – zapytałam uśmiechając się.
- Ty z moimi przyjaciółmi? Jak mam się nie fochać … - odpowiedział udając obrażonego.
- Jakoś ci to zrekompensuje – obiecałam. W odpowiedzi Harry posłał mi swój zabójczy uśmiech i ruszył brwiami. Rozwalający widok.
W kuchni był już Zayn, Niall i Gemma, którzy widocznie obudzili się wcześniej. Ku mojemu zaskoczeniu śniadanie stało już na stole.
- Kto to wszystko przygotował? – zapytałam zaskoczona.
- My we trójkę, wspólnymi siłami – odpowiedziała Gemma.
- Jesteście kochani – dodałam i przytuliłam po kolei moich kucharzy.
 Zjedliśmy wszystko. Później postanowiliśmy, że nie będziemy się dziś przebierać, tylko cały dzień będziemy chodzić w piżamach. Mogliśmy gdzieś wyjść, ale jednogłośnie woleliśmy zostać ze względu na Louisa. Oczywiście zapewniał nas, że świetnie się czuje, ale ja i tak wiedziała swoje. Rodzice siedzieli na górze i wypełniali jakieś ważne papiery do pracy, więc właściwie mogliśmy robić wszystko, co chcemy. Postanowiliśmy, ze obejrzymy jakiś film. Pozwoliliśmy wybrać jakiś Liamowi. Oczywiście każdy domyślił się co wybierze – „Toy story”. Byliśmy skazani na oglądnie bajki Disneya, inaczej Liam by się obraził.
- Pójdę zrobić popcorn – oznajmiłam. – Niall, pomożesz mi? – zapytałam ciągnąc go do kuchni.
- Jasne – odpowiedział. Do tego nie trzeba było go długo namawiać.
- Jak się wczoraj bawiłeś? – zapytałam wkładając popcorn do mikrofalówki.
- Świetnie. Impreza była naprawdę udana.
- Prawie cały wieczór spędziłeś z Marcie, dobrze się razem bawiliście? – zapytałam według prośby przyjaciółki.
- Tak, to świetna dziewczyna. Naprawdę bardzo dobrze się rozumiemy.
- Cieszę się, na czym stanęliście? Przyjaźń, czy …
-Trudno powiedzieć. Znamy się dopiero od wczoraj, ale chyba się zakochałem – oświadczył rumieniąc się.
- Oh, jakie to słodkie. Chodź tu się przytul!
- Tylko nie wiem, co ona o mnie myśli. Mogłabyś, no wiesz … zapytać ją dyskretnie? – zapytał Niall.
- No jasne – obiecałam, choć doskonale znałam odpowiedź.
- Tylko proszę, nie mów jej, że cię o to prosiłem.
- Nie ma sprawy, Niall.
- Dzięki – odpowiedział i ponownie mnie przytulił. Marcie to szczęściara, nikt nie przytula tak, jak on. W jego objęciach można odpłynąć. Staliśmy tam jeszcze przez chwilę, aż do momentu, kiedy do kuchni weszła Gemma.
- Co wy tu jakieś przytulasy bez nas robicie, hmm ? Macie już ten popcorn?, wszyscy się wypytują gdzie jesteście.
- Już idziemy – odpowiedział Niall. Wzięliśmy jeszcze jakieś chipsy i dołączyliśmy do reszty.    
Cały dzień spędziliśmy razem przed telewizorem i grając w różne głupie gry. Wieczorem rodzice poprosili mnie, żebym poszła na zakupy, bo moi goście (w szczególności Nialler) opustoszyli nam lodówkę.
- To kto jest chętny iść ze mną do Tesco? – zapytałam wchodząc do mojego pokoju. Trwała właśnie bitwa na poduszki. Oberwałam w głowę od Zayna. –Auć! – krzyknęłam. – To co brak chętnych?! – próbowałam ich przekrzyczeć.
- Ja chciałbym pani potowarzyszyć – odezwał się Louis.
- Właśnie miałam powiedzieć, że każdy, oprócz ciebie zacny rycerzu – odpowiedziałam. – Ty dziś odpoczywasz! - Lou udał oburzonego, ale po chwili zaczął się śmiać.
- Zakupy? Ja mogę iść i pomóc wybrać ci coś do jedzenia. Już zgłodniałem – powiedział Niall klepiąc się po brzuchu.
- Przecież ty nie możesz chodzić na zakupy! Kupujesz za dużo jedzenia – wtrącił Liam, podczas gdy Harry rozmawiał z siostrą na boku.
- Do Tesco? Mój ulubiony sklep! To co idziemy? – krzyknął nagle Hazza.
- To chodźcie – rzuciłam ubierając buty.
- Idę z wami. Nie mogę pozwolić, żebyście się jeszcze zgubiły dzieci! – dodał Liam.
- Oh, Liamku! Zapomniałabym, chodź, chodź! Pokażę ci coś … - powiedziała Gemma ciągnąc chłopaka do pokoju.
- Ale ja miałem iść z nimi! – krzyczał chłopak udając, że płacze.
- Następnym razem! – odparła siostra Lokatego.
Harry podał mi kurtkę i wyszliśmy zamykając za sobą drzwi. Od mojego domu do Tesco było raptem kilkanaście minut drogi pieszo. Było już ciemno, szliśmy wzdłuż drogi chodnikiem. Nie lubiłam chodzić sama po nocy, ale z Harrym czułam się bezpieczna. Chłopak opowiadał mi o swojej rodzinie w UK i że jego mama koniecznie chce mnie poznać. Wzięliśmy wózek i weszliśmy do środka. Wybrałam kilka rzeczy potrzebnych na jutro, a Harrego poprosiłam, aby znalazł coś, co lubi każdy z zespołu. W sklepie zeszło nam nieco ponad pół godziny. Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Podczas powrotu do domu zauważyłam, że Hazza jest jakiś zaniepokojony i cały czas obracał się za siebie. W każdej następnej minucie przyspieszał kroku.
- Hej, jest coś nie tak? – zapytałam szeptem.
- Widzisz tamtego faceta za nami? – zapytał. Spojrzałam na niego przez ramię. Nie znałam tego mężczyzny, ale choć było  ciemno można było dostrzec, że jest wysoki i na pewno spędza dość sporo czasu na siłowni.
- Co z nim nie tak? – zapytałam zdezorientowana.
-  Szedł za nami od twojego domu do sklepu i teraz znów za nami idzie. Myślałem, ze to przypadek, ale dziś rano widziałem go przez okno – odparł cicho Harry ciągnąc mnie za rękę.
 - Myślisz, ze nas śledzi?
- Na to wygląda, chodź szybko – dodał. Byliśmy już prawie w połowie drogi. Zauważyłam, że podejrzany mężczyzna jest już coraz bliżej nas.
-  Harry, boje się – odparłam znaczenie przyspieszając tępo.
- Biegnijmy, dasz radę? – zapytał. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Harry wziął mnie za rękę. Biegliśmy ile sił w nogach i po chwili oddaliliśmy się od tego mężczyzny. Okazało się jednak, że to nie był przypadek. Podejrzany typ biegł za nami i był już coraz bliżej.
- Harry, już nie dam rady! – krzyczałam przez łzy.
- Jeszcze trochę, dasz radę! Nie zatrzymuj się! Postaramy się go zgubić.
Biegliśmy jeszcze prze kilkaset metrów po czym Harry skręcił w jakąś ciemną uliczkę ciągnąc mnie za sobą. Oboje nie mieliśmy już sił uciekać dalej. Stanęliśmy w wąskiej, ciemnej uliczce cali zgrzani. Rzuciłam mu się na szyje i wtulona w niego głośno oddychałam. On także mnie przytulił.
-Jesteś cała? - Staliśmy tak przez dłuższą chwilę wtuleni w siebie. Starałam się oddychać cicho, aby mężczyzna nie domyślił się, że tutaj jesteśmy. W odpowiedzi pokiwałam głową i dalej trzymałam się kurczowo ramion Harrego. Byłam przerażona i spanikowana. –Hej, będzie dobrze, słyszysz? Już go tutaj nie ma, rozumiesz? Jesteśmy bezpieczni – powiedział Harry patrząc mi w oczy i próbując dodać otuchy.
- Dziękuję ci, że jesteś tutaj ze mną – wyszeptałam.
- Będę zawsze, gdy tylko będziesz mnie potrzebowała – odpowiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił. Już nie czułam strachu, Harry dawał mi poczucie bezpieczeństwa. – Myślisz, że już go tam nie ma? Możemy wracać? – zapytał.
- Kiedyś musimy stąd wyjść. Spróbuję zadzwonić do taty, żeby po nas wyszedł – odpowiedziałam, po czym wyczułam telefon w kieszeni. Wyciągnęłam go, ale na moje szczęście nie miałam zasięgu, a Harry zostawił swoją komórkę w domu. Byliśmy już niedaleko, więc postanowiliśmy zaryzykować. Obejrzeliśmy się dookoła, ale nie było nikogo. Pobiegliśmy szybko do mojego mieszkania. Na szczęście nikt już nas nie gonił, ani nie śledził. Weszliśmy, tylko, że bez zakupów. Nawet nie wiem, co się z nimi stało, nie miałam do tego głowy.
- Harry, tylko proszę cię, ani słowa o tym co się wydarzyło. Nikomu, rozumiesz? A szczególnie moim rodzicom. Nie chcę, żeby ktoś się martwił. Mogę liczyć na to, że nikomu nie powiesz? – zapytałam wychodząc po schodach.
- Nie wiem, o co ty mnie w ogóle prosisz? To jest sprawa dla policji, rozumiesz? On mógł coś ci zrobić. Nie darowałbym sobie…
- Proszę, zrób to dla mnie. Po prostu nikomu nie mów. To dla mnie ważne, proszę … - błagałam go ze wzrokiem smutnego szczeniaczka.
-No dobra, pogadamy o tym później. Przyjdę do ciebie wieczorem, jak już wszyscy będą spali, ok.?
- Ok, dziękuję – odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ale nie licz na zbyt wiele mała. Chodź, idziemy do chłopaków, bo pewnie się już martwią, że tak długo nas nie ma. Tylko Niall będzie zawiedziony, że byliśmy w sklepie i wróciliśmy bez żadnego jedzenia.
- No trzeba będzie wymyślić jakąś dobrą wymówkę, bo raczej oni w byle co nie uwierzą. Bo niby dlaczego byliśmy w sklepie i nie mamy zakupów? – zapytałam przewracając oczami. – Nie możemy powiedzieć im prawdy, przynajmniej na razie …
-Ok, obgadamy to wieczorem – odpowiedział Harry i razem weszliśmy do mojego pokoju, gdzie siedziała reszta zespołu.


---------------------------------------------
Będzie 2 część .!! Zapraszam do komentowania !! Przepraszam za błędy, chciałam dodać jak najszybciej.
;DD Dziękuję wszystkim nowym obserwującymi i za każdy komentarz. Na wszystkie staram się odpisywać .! 
Dziękuję, jesteście kochani ♥♥♥♥ 
A teraz, żeby nie było tak wesoło to czas na mały szantażyk ... Następny dodam, jak będzie minimum 10 komentarzy. ;DD

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 8


Wbiegliśmy po schodach. Chłopcy poszli do pokojów gościnnych, aby się przygotować do imprezy. Ja z Gemmą weszłyśmy do mnie. Poprosiłam przyjaciółkę, żeby pomogła mi wybrać jakieś ciuchy z szafy na dyskotekę. Ona ma świetny gust. Zadzwoniłam w tym czasie do Martyny i Oli. Poinformowałam je, że mam dla nich niespodziankę i mamy się spotkać w klubie w centrum. Były bardzo podekscytowane. Kompletnie nie domyślały się, że za 2 godziny poznają swoich idoli. Miałam tylko nadzieję, że nie będą zachowywać się jak zwariowane fanki, chociaż nie wiadomo co im do głów strzeli. Odłożyłam telefon. Gemma już czekała z wybranymi przez siebie rzeczami. Nie wiedziałam, że mam takie ciuchy w szafie. Nigdy w nich nie chodziłam, ale zestaw wybrany przez siostrę Harrego wyglądał niesamowicie. Wybrałyśmy też wspólnie coś dla niej. Pożyczyłam jej trochę swoich bransoletek. Wszystko pasowało idealnie.
- To już prawie jesteśmy gotowe – powiedziała Gemma. – Poszło nam szybciej niż myślałam.
- To prawda. Dziękuję, że mi pomogłaś, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła – odpowiedziałam, po czym przytuliłam przyjaciółkę.
- Pamiętasz, jak rozmawiałyśmy przed naszym przyjazdem? Chciałam z tobą pogadać – odrzekła poważnie Gem.
- Jasne. Mów o co chodzi – zachęciłam ją.
- A więc … Nie będę pytała, co jest pomiędzy tobą i Harrym, ale …
- Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej – przerwałam jej.
- On chyba tego tak nie odbiera. Ostatnio zabrałam mu telefon, maił na tapecie wasze wspólne zdjęcie z Paryża. Chodzi z głową w chmurach, zamyślony. Myślę, że się zakochał. Martwię się o niego. Nie chce, żeby był rozczarowany …
- Przecież wiesz, że nie zrobię niczego, żeby go zranić … - odparłam.
- Tak, tego jestem pewna. Ale nie w tym problem. Chodzi o to, że on jest bardzo wrażliwy, źle znosi odrzucenie. To mój brat. Chcę dla niego jak najlepiej. Nie chcę, żeby za bardzo się w to angażował nie znając twoich planów – odpowiedziała Gemma.
- Obiecuję, że jeszcze dziś szczerze z nim porozmawiam – zapewniłam ją.
- Cieszę się – powiedziała, po czym mocno mnie przytuliła.
Naszą rozmowę przerwał dobijający się do pokoju Liam. Poprosił nas, abyśmy pomogły im znaleźć jakieś ciuchy, bo oni kompletnie nie wiedzą, co mają na siebie włożyć. Wtargnęłyśmy do pokoju niczym żółwie ninja. Ubrania były wszędzie, Louis krzyczał, że nie może znaleźć swojej koszulki w paski. Zdecydowanie potrzebowali pomocy. Mieliśmy mało czasu. Impreza zaczyna się za pół godziny, a byłam gotowa tylko ja, Gemma i Liam.  Pomogłam Lou szukać koszulki w paski, Liam ubierał Harremu skarpetki, a Gemma wybierała jakieś ciuchy dla Nialla. Zayn natomiast stał przed lustrem nakładając żel na włosy. Wszystko poszło sprawnie, wyrobiliśmy się w 10 minut. Pożegnałam się z rodzicami i wyszliśmy na imprezę. Klub był blisko, kilka minut pieszo. Dotarliśmy o czasie. W oddali widziałam stojące przed wejściem przyjaciółki. Nie mogły się już doczekać, co to za niespodzianka. Podeszłam do nich od tyłu.
- Siemka. Tak jak obiecałam mam niespodziankę. Chcę, żebyście kogoś poznały! – wykrzyknęłam przytulając Olę i Martynę.
- Kogo? – zapytały zdezorientowane.
- Chodźcie! – powiedziałam obracając się za siebie. Chłopaki podeszli bliżej.
- Cześć. Ja jestem Harry, to Louis, Zay…
- Wiem kim jesteście! ONE DIRECTION!! – przerwała mu Ola. Zayn podszedł do niej i ją przytulił. Była tak oszołomiona, że nagle zemdlała.
- Kurde, to z mojego powodu? – zapytał zdezorientowany Zayn.
- A jak myślisz? – rzuciła Gemma.
- Nie trzeba było jej przytulać, jesteś zbyt sexi – dodał Niall.
- No dobra, co teraz zrobimy? Ona nam tu biedna zemdlała! – wykrzyknęłam.
- Znam się na tym, zaraz ją obudzimy. Ale lepiej, żeby ich nie było w pobliżu, bo to nam się nie uda – dodała Gemma.
- Ok, więc ja zostanę i pomogę Gemmie, a ty wejdź z chłopakami do środka – zwróciła się do mnie Marcie. - My odprowadzimy ją do domu. Chyba dziś już trzeba jej odpuścić imprezę. Na pewno będzie protestować, ale będziemy nieugięte – zapewniła.
- No dobra, wracajcie szybko – odpowiedziałam i weszłam z chłopakami do środka.
Byłam tu chyba ze 2 razy. Sala była duża i ciemna. Oświetlały ją tylko kolorowe światła dyskotekowe. W prawym rogu stał barek. Moją ulubioną częścią tego miejsca było piętro. Znajdowała się tam mała sala z balkonem, sofami i wielkimi oknami. Paliło się tam mnóstwo świec, dzięki czemu panował tam niesamowity nastrój. Można było tam spokojnie porozmawiać. Oprowadziłam chłopaków po całym klubie. Po chwili dołączyła do nas Gemma z Martyną. Widać, że dziewczyny świetnie się rozumiały, bo idąc cały czas śmiały się i rozmawiały.
- Co z Olą? – zapytałam Martyny, gdy dołączyły do nas.
- Dobrze, odprowadziłyśmy ją do domu. Za dużo wrażeń jak na jedne dzień – odpowiedziała.
- No dobra. To teraz w końcu się poznajcie. To jest Martyna! – przedstawiłam wszystkim przyjaciółkę. – Po waszemu chyba Marcie. Mówcie do niej jak chcecie – dodałam. Wszyscy po kolei ją przytulili.
- Tylko ty mi tu nie zemdlej – powiedział Zayn śmiejąc się, gdy przyszła jego kolej.
- Bez obaw. Ja tak na ciebie nie reaguje – odrzekła i zaczęła się śmiać.
- To co powiecie na drinka? – zaproponował Zayn.
- Nie zapędzaj się tak młody. One nie będą pić – odpowiedział oburzony Liam.
- No co ty? Liam, nie mówisz serio, prawda? – odpowiedziałam.
- Jak najbardziej serio. Obiecałem twojemu ojcu i dopilnuję, żebyś dziś niczego nie wypiła – dodał z powagą.
- Nasz odpowiedzialny Liam – wtrącił Harry.
- No dobrze, to dziś bawimy się bez alkoholu – odpowiedziałam Liamowi.
- Grzeczna dziewczynka – dodał i przytulił się do mnie.
- No dobra, to na co czekamy? Chodźmy na parkiet – zaproponowała Gemma. Zayn wyciągną do niej rękę i poszli tańczyć. Zdezorientowany Niall poprosił niepewnie do tańca Marcie. Chyba wpadła mu w oko, oczywiście zgodziła się. Był to jej ulubiony chłopak z zespołu. Tygodniami błagała mnie o jego numer. Ale nie dała nic po sobie poznać. Louis chciał już wyciągnąć mnie na parkiet, ale nie dałam się. Obiecałam Gemmie, że porozmawiam z Harrym.  Kazałam im iść się rozejrzeć, obiecałam, że niedługo do nich dołączymy. Pociągnęłam Hazzę w kierunku schodów, na piętro.
- Tylko dobrze się tam zachowujcie – rzucił Liam. Wywróciłam tylko oczami i ruszyłam. On z Louisem zniknęli na sali.   
Weszłam z Harrym na piętro, możne było od razu wyczuć magię tego miejsca. Usiedliśmy na sofie. Panowała niezręczna cisza, nie wiedziałam od czego mam zacząć. W tym czasie chłopak podsunął się bliżej mnie. Chciałam zaprotestować, ale Harry przejął inicjatywę. Ledwie się zorientowałam, a nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Chłopak chwycił mój podbródek. Nie mogłam do tego dopuścić, nie mogłam go pocałować, nie w takim momencie. Miałam mu coś bardzo ważnego do powiedzenia. Odwróciłam głowę.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał niepewnie Harry.
- Nie o to chodzi – odpowiedziałam zmieszana. – Nie chcę po prostu, żebyśmy się gdzieś spieszyli. Nie zrozum nie źle, po prostu traktuję cię bardziej jak przyjaciela…
- Czyli, jeśli nic do mnie nie czujesz? Powiedz to wprost!
- Nawet jakbym chciała to nie mogę tego powiedzieć. Nie chcę cię okłamywać. Po prostu … widzę cię drugi raz w życiu, właściwie to cię nie znam. Możemy najpierw zacząć od przyjaźni…
- Ok, jeśli ty tego chcesz… Możemy spróbować na razie być tylko przyjaciółmi, lepiej się poznamy i zobaczymy, co z tego wyniknie – odpowiedział Harry. Przytuliłam się do niego. Ucieszył mnie fakt, że zrozumiał o co mi chodziło.
- Ale to, że jesteśmy przyjaciółmi, nie zabrania mi trzymać cię za rękę, ani przytulać, co nie?
- No jasne że nie wariacie! Chodź, może zejdziemy na dół i zobaczymy czy chłopaki się nie pogubili – dodałam. Weszliśmy na salę. Rozglądałam się, żeby znaleźć chłopaków i Gemmę. Zauważyłam ją tańczącą z jakimś wysokim brunetem. Zaraz obok nich tańczył Niall z Marcie. Widać było, że świetnie się dogadują. Śmiali się od ucha do ucha. Liam i Louis rozmawiali z grupką dziewczyn, chyba dawali im autografy. Były to pierwsze fanki, które razem spotkaliśmy. Nigdzie nie mogłam doszukać się Zayna. Nie było go nawet przy barze. Harry zaproponował, że pójdzie po coś do picia. Ja w tym samym czasie postanowiłam sprawdzić, gdzie Zayn może być. W środku go nie było. Wyszłam na zewnątrz, chłopak stał przed klubem i palił.
- Życie ci niemiłe? – zapytałam z ironią wyrywając mu papieros z ust.
- Tak, wiem, nie powinienem. Chciałbym rzucić, ale nie daję rady… Po prostu muszę zapalić. Nie mam motywacji, aby przestać – odpowiedział Zayn.
- To może jej poszukaj – zaproponowałam i uśmiechnęłam się do niego. Na dworze było zimno. Chłopak widząc, że szczerkam zębami przytulił mnie i weszliśmy do środka.
- Wiesz, ja chyba tak na trzeźwo nie mogę – zwrócił się do mnie Zayn.
- Hehe, pij! Tylko nie przesadź. Ja nie dam rady choć bym chciała …
- Aaa … Dady Liam cię pilnuje? Biedactwo! – dodał śmiejąc się. Weszliśmy na salę, wszyscy tańczyli. Harry z siostrą, Liam tym razem z Marcie, Niall i Lou chyba dali się namówić na taniec z fankami. Wnioskując po ich koszulkach. Partnerka Nialla miała na plecach zdjęcie chłopaków, a druga z nich logo zespołu. Dziewczyny były w siódmym niebie. Widząc, że wszyscy są zajęci Zayn poprosił mnie abym z nim zatańczyła. Właśnie leciało „Danza Kuduro”. Bez problemu dałam się namówić. Zayn świetnie ruszał się na parkiecie. Przetańczyłam z nim jeszcze kilka piosenek. Było świetnie. Potem przyszła kolej na Louisa. Niestety Harry nie dał nam razem zatańczyć – odbijany. DJ powiedział: To piosenka z dedykacją dla Nicky. Rozejrzałam się nie wiedząc o co chodzi, ale już byłam w ramionach Hazzy. Na sali zabrzmiało Another World, była to dedykacja od Harrego. Tańczyliśmy razem, a chłopak zaczął śpiewać razem z muzyką patrząc mi głęboko w oczy:
It's not me, It's not you, there's a reason
I'm just trying read the signals I'm receivin
It's like stone on fire, can you feel it
I don't know about you girl but I believe it

Words will be just words...
Till you bring them to life

I'll lift you up, I'll never stop
You know I'll take you to another world
I'll build you up, I'll never stop
You know I'll take you to another world

Everyday, in everywhere... Oh

I'll lift you up, I'll never stop
You know I'll take you to another world

One for me, one for you
Watch 'chu doing?
Girl, the music sounds so good
When
 you're moving
Let me take you higher
Let me prove it 'cause hey hey pretty girl
I believe it
[…]
Nogi miałam jak z waty. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Byłam w szoku. Przytuliłam się do niego, wiedziałam, że przyjaźń mu nie wystarcza. Sama czułam podobnie, ale nie wiem z jakiego powodu nie chciałam tego przyznać. Gdy utwór się skończył wyszliśmy na balkon.
- Nicky, chciałbym być dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wiem, że już dziś rozmawialiśmy o tym, ale … przemyślałem to i nie mogę dłużej. Jeśli nic do mnie nie czujesz … - powiedział Harry. Nie pozwoliłam mu dokończyć. Pocałowałam go, wiem, że nie powinnam, ale działałam pod wpływem chwili. Staliśmy tam jeszcze przez chwilę patrząc sobie w oczy. Jego spojrzenie było hipnotyzujące, czułam się wtedy inaczej, tak jak przy nikim innym. Po chwili na balkon weszła Martyna.
- Przepraszam, przeszkodziłam wam? – zapytała nas.
- Coś ty .. my tylko yyy… - tłumaczył się Hazza.
- Mogę ci ją porwać na chwilę? – zwróciła się do chłopaka.
- Zaraz wrócę – rzuciłam i puściłam oko Harremu. Wyszłyśmy na górę, do toalet. – Jak się bawisz? – zapytałam przyjaciółki.
- Super! Niall jest nieziemski, dziękuję ci, że nas poznałaś. Ale widzę, że ty z Loczkiem też …
- Daj spokój. To nic takiego – tłumaczyłam się.
- Tak, jasne. Słyszałam dedykację, to od niego tak? – zapytała, choć doskonale znała odpowiedź. – Szykuje nam się coś … - dodała.
- No a Niall, trochę się pospieszyłaś. Nie uważasz? – zapytałam.
- No właśnie o nim chciałam z tobą pogadać. Wiem, że mieszkają u ciebie. Chciałam cię prosić, żebyś jutro rano zapytała go, co o mnie myśli i w ogóle…. No wiesz! Chciałabym wiedzieć, czy nie angażować się w to na darmo – odrzekała.
- No jasne, nie ma sprawy – odpowiedziałam, gdy moja przyjaciółka wchodziła do toalety. – Ja poczekam tutaj na ciebie – dodałam. Stanęłam w wąskim korytarzu przed toaletami i czekałam na Marcie. W tym samym momencie zobaczyłam, że przygląda mi się pewien chłopak. Miał chyba ze 2 metry wzrostu i był napakowany. Na rękach miał tatuaże. Wyglądał przerażająco, jak kryminalista, który tyle co uciekł z więzienia. Nim się obejrzałam podszedł do mnie i stanął naprzeciwko. Chciałam się odsunąć, ale chwycił moją rękę. Wyrywałam się ale to nic nie dało, był za duży i za silny. Mężczyzna przycisnął mnie do ściany, zakrył usta ręką i z lewej kieszeni wyciągnął nóż. Modliłam się, żeby tylko ktoś wyszedł. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Bandzior przyłożył mi nóż do gardła. Myślałam, że już po mnie. Wtedy nagle ktoś uderzył go od tyłu, odwrócił się i mnie puścił, a ja się wyrwałam. Mężczyzna szedł w kierunku mojego wybawcy. Nie mogłam tak po prostu go tam zostawić, nie wiedziałam kim on jest, było ciemno. Chłopak zaczął krzyczeć: Nicky uciekaj! Był to głos Lou. Nie mogłam go tam zostawić. Bandzior okładał Louisa pięściami, kopnął go kilka razy w brzuch i uciekł. Chłopak nie dał rady się obronić. Osunął się po ścianie i leżał skulony na ziemi. Podbiegłam szybko do niego.
- Lou! Co ci się stało?! – krzyczałam spanikowana.
- Nic mi nie jest – wymamrotał cicho ostatkiem sił. Z nosa leciała mu krew, miał rozciętą wargę. W tym samym czasie z toalety wyszła Marcie.
 - Leć szybko po pomoc! – zawołałam. Nie zadawała żadnych pytań tylko pobiegła ile sił w nogach.
- Lou, tak mi przykro. Wiem, że to przeze mnie – wydukałam przez łzy. Wyciągnęłam z torebki chusteczki, próbując zatamować jego krwotok. Na szczęście powoli ustawał.
- To nie twoja wina, nie możesz tak myśleć. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało – odpowiedział cicho. Przytuliłam się mocno do niego, a chłopak jęknął z bólu.
- Przepraszam – wymamrotałam. – Co cię boli? – zapytałam.
- Głowa – odpowiedział zaciskając zęby. W tym samym momencie przybiegła do nas Marcie z Liamem. Pomógł Louisowi wstać i usiąść na fotelu na korytarzu. Zaraz dołączyła do nas reszta naszej paczki. Opowiedziałam im, co dokładnie się stało. Postanowiliśmy wrócić już do domu. Było późno a Louis nie był w najlepszym stanie. Krwotok ustał, ale siniaki już zdążyły się ukazać. Chłopak był cały poobijany, ruch sprawiał mu ból. Czułam się temu winna. Powoli wyszliśmy z dyskoteki. Harry i Zayn pomogli Lou wsiąść os  do taksówki. Po 10 minutach byliśmy już w domu. Wszyscy wykończeni poszliśmy do łóżek. Lou położył się pierwszy. Powiedziałam mu, że gdyby czegoś potrzebował ma do mnie przyjść i mnie obudzić. Nie ważne w jakiej sprawie. Chłopak przytakną i od razu zasnął. Harry obiecał, że będzie miał na niego oko. No właśnie ... Harry. Powinniśmy chyba zmienić status na: to skomplikowane. Na razie nie miałam sił na wyjaśnianie naszej relacji, może wszystko po prostu jakoś samo się ułoży. Wycieńczona położyłam się do łóżka i od razu odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Nie spałam jednak zbyt mocno. W środku nocy usłyszałam otwierające się drzwi do mojego pokoju. Podniosłam się i otworzyłam oczy. Po ciemnej sylwetce poznałam, że to Louis.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić – powiedział cicho.
- Nie ma sprawy, coś się stało?, źle się czujesz? – zapytałam zaniepokojona.
- Właściwie to chciałem cię tylko zapytać, czy masz coś przeciwbólowego? Głowa mi pęka – wyjaśnił Louis.
- Jasne, siadaj. Zaraz ci coś przyniosę – odpowiedziałam zrywając się z łóżka. Powędrowałam do kuchni i przyniosłam jakieś tabletki. Lou połknął jedną z nich. – Chcesz zostać tutaj? – zaproponowałam.
- Jasne, myślała, że już nie zapytasz – odpowiedział i się uśmiechnął. Ja tylko wywróciła moczami. Położył się obok mnie.
- I jak pomogły tabletki? – zapytałam po chwili.
- Tak, tylko nie wiem czy to tabletki, czy ty … - odpowiedział Lou. 

-------------------------------------------------------------

W końcu dodaję ;D
Na następny będziecie musieli trochę dłużej poczekać, bo mamy z Marcie do napisania reportaż do gazety . 
Obiecuję, że dodam jak najszybciej. <33
       

  

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 7


Rano wstałam, poszłam do szkoły, dzień jak co dzień. Już nie mogłam doczekać się przyjazdu chłopaków i Gemmy. Ciekawa byłam ich reakcji, kiedy zobaczą, gdzie przyjechali. Gdy jadłam obiad zadzwonił do mnie Louis.
- Hej Lou! – wykrzyknęłam.
- Cześć. Co porabiasz?
- Jem obiad. A co u was? – zapytałam.
- Hmm… Harry i Zayn poszli na zakupy, Niall stoi przy lodówce, a Liam gra na konsoli. Dzwonię, bo chciałem zapytać, czy nie wiesz czegoś na temat naszego „tajnego” wyjazdu z Gem.
- O! Gdzie jedziecie? – zapytałam udając zaskoczoną.
- Nic nie wiesz? Gemma kazała nam się pakować i lecimy gdzieś w piątek. Tylko cały problem w tym, że nie wiemy gdzie – oznajmił Louis.
- Hahaha. To nie pomogę w tej sprawie. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie ona może was zabrać – skłamałam.
- No trudno. Okaże się. Tęsknimy za tobą. O i Niall cię pozdrawia.
- Dziękuję miło z jego strony. Też za wami tęsknię. Chciałabym już was zobaczyć.
- Wiesz, to da się zrobić. Powiem Gemmie, że nie pojadę z nimi i przylecę na kilka dni do ciebie – powiedział całkiem poważnie.
- Wiesz… - zaczęłam zmieszana. –Może lepiej przylecisz innym razem. Jeszcze Gem się obrazi, no i nie wiem czy chłopaki by cię puścili.
- Harry, jakby dowiedział się, że lecę do ciebie na pewno by nie odpuścił – dodał Lou śmiejąc się.
- Oh nie przesadzaj już – odpowiedziałam.
- Serio, dziewczyno wiesz co on ma na swoim Tel… ups, chyba za dużo powiedziałem.
- Hehe. To teraz dokończ …
- Hazza mnie zabije jak się dowie, że ty coś wiesz. Dobra nie było tematu, zapomnij.
- Nawe nie wiem co mam zapomnieć ale ok – odpowiedziałam śmiejąc się.
- No to dobrze. Będę kończył. Niedługo zadzwonię – obiecał.
- Ok, będę czekać. Pozdrów chłopaków – powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Odrobiłam lekcję, włączyłam komputer. Popisałam trochę na gg ze znajomymi. Postanowiłam, że nic nie będę mówić Martynie i Oli o tym, że chłopaki przyjeżdżają. Powiem im, kiedy już będą u mnie. Szczerze, to współczuję im, że będą musieli znosić te moje „crazy fanki”. Ostatnio kupiły sobie koszulki z ich zdjęciami i cały czas torturują mnie, żebym dała im numer to do Nialla, bądź Zayna, albo jeszcze któregoś. Wolę, żeby chłopcy sami im dali swój numer, jeśli zechcą. Jeszcze tylko muszę przetrwać 3 dni i w końcu przyjadą. Wieczorem Harry napisał mi kilka smsów i wypytywał się o to samo co Louis. Oczywiście nic mu nie powiedziałam. To ma być niespodzianka.
Następny dzień zleciał bardzo szybko. Miałam dość sporo nauki, więc całe popołudnie przesiedziałam nad książkami. Wieczorem wyszłam na spacer do parku razem z Martyną. W czwartek po szkole zajęłam się sprzątaniem całego domu. Zeszło mi do wieczora. Musiałam wysprzątać kilka pokoi, przed przyjazdem moich gości. Międzyczasie zadzwonił także Harry i wypytał, jak mi minął dzień. Opowiedział mi, że oni spędzili go dzisiaj na próbie. Mówił, że są wykończeni i muszą się spakować na wyjazd sam nie wie gdzie. Ledwo się powstrzymałam, żeby wszystkiego nie wygadać.
W piątek  w szkole nie mogłam usiedzieć na lekcjach. Tak bardzo chciałam już wyjść i pojechać na lotnisko. Nie mogłam się już odczekać. Minuty mijały mi jak godziny. Odliczałam czas do końca lekcji siedząc na matematyce. Właściwie tylko to potrafiłam obliczyć. Gdy lekcje się skończyły pobiegłam do domu. Wysłałam smsa do Gemmy, żeby dowiedzieć się, czy wszystko jest planowo. Zamówiłam taksówkę, bo rodzice byli w pracy i nie mogli mnie zawieść. Wrócą dopiero bardzo późno wieczorem, więc pewnie poznają chłopaków dopiero następnego dnia. Uczesałam szybko włosy, wzięłam torbę na ramię i podałam kierowcy miejsce. Lotnisko było niedaleko, dojechaliśmy w niecałe 40 minut.  Weszłam do środka. Na tablicy wyświetlili, że samolot nie ma opóźnień i wyląduje planowo za 12 minut. Usiadłam i czekałam. Każda minuta niesamowicie mi się dłużyła. Po chwili wyświetlili na, że samolot z Londynu właśnie wylądował. Siedziałam na krześle jak na szpilkach. Wokół mnie przepychali się ludzie, było strasznie tłoczno i duszno. Wpatrywałam się prosto przed siebie w drzwi, z których zaczęli wychodzić pasażerowie. Mijały kolejne minuty. Wyszli już prawie wszyscy ludzie, którzy przylecieli. Niecierpliwiłam się. Po chwili zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Gemmę oraz zdezorientowanych chłopaków. Rozglądali się nie wiedząc, gdzie są. Szybko do nich podbiegłam i przytuliłam Gemmę.
-Nicky! – wykrzyknęli chórem chłopcy.
- W końcu jesteście! Tak bardzo za wami tęskniłam! – odkrzyknęłam. Przytuliłam każdego z osobna. Na koniec zostawiłam Harrego. Trzymał mnie tak długo, że musiałam mu się w końcu wyrwać z tych objęć.
- No co? – zapytał oburzony chłopak. –Ja też się stęskniłem i to bardzo.
- Wariat! Ale możesz mnie już puścić, bo mnie zaraz udusisz – dodałam z uśmiechem. Wtedy Harry chwycił moją rękę. Popatrzyłam na niego zdezorientowana szukając odpowiedzi.
- Nie chcesz chyba, żebym się zgubił. Co nie? – odpowiedział i posłał mi swój najsłodszy uśmiech. Nic na to nie mogłam zrobić, wygrał. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęliśmy się wszyscy przeciskać przez tłumy ludzi. Na drogę powrotną czekały na nas 2 taksówki, które wcześniej zamówiłam. Gdy zaczęliśmy wsiadać do samochodów Zayn zorientował się, że nie ma z nami Nialla. Rozejrzeliśmy się dookoła, ale jego nigdzie nie było.
- Zgubiliśmy go! Gdzie on może być? – powiedziała spanikowana Gemma.
- Spokojnie, zaraz go znajdziemy – uspakajał Liam.
- To może się rozdzielimy? – zaproponował Lou.
- O nie! Jak jeszcze wy się zgubicie i co wtedy? Nie znacie tego miejsca no i nie potraficie mówić po polsku – zaprotestowałam.
- Harry się uczy! - wykrzyknął Zayn.
- Naprawdę? Ooo.. jakie to słodkie  - powiedziałam patrząc mu w oczy. Hazza się zaczerwienił, ale nie odwrócił wzroku.
- Dobra to ruszcie się w końcu, trzeba poszukać Nialla – dodała Gemma. Weszliśmy z powrotem do środka budynku. Najpierw poszliśmy  sprawdzić, czy nie ma go w toalecie. Liam wszedł do męskiej, ale Nialla ani śladu. Harry próbował się do niego dodzwonić, ale Blondas nie włączył jeszcze telefonu po wyjściu z samolotu. Przeszliśmy jeszcze raz tą drogą, którą wychodziliśmy z lotniska. Tam też go nie było. Wjechaliśmy szklaną windą na piętro, Lou miał pomysł, gdzie nasz zagubiony towarzysz może być. Weszliśmy do sklepików z pamiątkami, ale także bez skutku.
- Jak Niall to tylko tam, gdzie jest jedzenie – powiedział Zayn.
- No właśnie, chodźcie – dodałam.  Pobiegliśmy szybko do małej restauracji potrącając przy tym masę ludzi. Gdy dobiegliśmy do stoiska z polskim jedzeniem zobaczyliśmy Nialla zamawiającego pierogi.
- Człowieku, my cię wszędzie szukamy! Gdzieś ty się podziewał?! – nakrzyczał na niego Liam.
- Ja tylko byłem głodny – tłumaczył się blondas.
- Byłeś głodny? Nie mogłeś komuś powiedzieć, że chcesz się gdzieś zatrzymać? – dodał Zayn.
- No przepraszam, nie chciałem żebyście się martwili – odpowiedział Niall ze smutnym wzrokiem.
- No dobra, najważniejsze, że cię znaleźliśmy – odpowiedziałam.
-No widzicie! Nicky się nie gniewa, prawda? – powiedział Niall i mnie przytulił.
- No prawda, prawda – odpowiedziałam odwzajemniając uścisk. – Ale już chodźcie, zjemy coś w domu.
 W końcu opuściliśmy lotnisko. Taksówkarze trochę się zniecierpliwili, kiedy musieli na nas czekać. Dojechaliśmy w niecałe 40 minut. Gdy weszliśmy oprowadziłam chłopaków po domu, zamówiliśmy pizzę i włączyli jakiś horror. Chłopcy międzyczasie zanieśli swoje walizki do pokojów. No i dotarło nasze zamówienie. Chciałam otworzyć drzwi, ale Niall mnie uprzedził. Otworzył i próbował rozmawiać z dziewczyną, która przywiozła nam pizzę. Była nieco skrępowana, bo widocznie angielski nie był jej mocną stroną. Uśmiechnęła się tylko i pojechała. Dochodziła 22 podczas oglądania śmialiśmy się jak głupi. Lecz w końcu zmęczeni po podróży chłopcy i Gemma zasnęli na kanapie. Tylko mi nie chciało się spać. Siedziałam wtulona w Harrego obok Gemmy i Zayna. Na podłodze leżał Niall a na fotelach Louis i Zayn.
- Nie śpisz, prawda? – zapytał szeptem Louis.
- Nie, jeszcze nie moja pora – odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. Chłopak go odwzajemnił.
- To co, zmywamy się na górę? – zapytał ruszając brwiami.
- Jasne głupolu – odpowiedziałam chichocząc. Wstaliśmy cicho, aby nikogo nie obudzić i podreptaliśmy na górę do mojego pokoju.
- Nie zorientowaliście się, że lecicie do Polski? – zapytałam.
-Ani przez sekundę o tym nie pomyślałem. Niespodzianka się udała i to jak – odpowiedział chłopak i mnie przytulił.
- To się cieszę. Mam nadzieję, że wam się tu spodoba.
- Już mi się podoba, przecież ty tu jesteś - dodał Lou.
- Jutro wieczorem może pójdziemy na imprezę? Co ty na to? Myślisz że chłopakom się ten pomysł spodoba?
- No jasne. Przecież to imprezowe zwierzęta – zaśmiał się Louis.
- To super. Do południa pójdziemy zwiedzać miasto, potem zjemy obiad z moimi rodzicami, poznacie moje kumpele no i wszyscy pójdziemy na imprezę.
- Myślę, że twoi rodzice mnie polubią – powiedział szczerząc się.
- No jak można ciebie nie lubić, zlituj się Lou.
Chłopak tylko się uśmiechnął i usiadł na łóżku naprzeciwko mnie. Patrzył mi prosto w oczy.
- Lou, przerażasz mnie – odpowiedziałam, a chłopak wybuchną śmiechem. – Trochę ciszej, bo ich obudzisz – dodałam.
Położyliśmy się koło siebie i rozmawialiśmy do północy. Louis bawił się moimi włosami, choć tylko nielicznym na to pozwalam (tylko dla VIPów). Widać było, że jest już wykończony po podróży. Kazałam mu iść do łazienki wziąć prysznic i się przebrać, a sama poszłam na dół obudzić resztę. Rodzice wracając z pracy przeraziliby się widząc tyle śpiochów w salonie. Zdołałam jednak obudzić tylko Gemmę i Zayna. Reszta nie dała się ruszyć. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam Louisa śpiącego w moim łóżku. Musiał być już tak zmęczony, że nie zdołał dojść do własnego. Zeszłam jeszcze raz na dół, musiałam wyciągnąć tych śpiochów z salonu siłą. Liam grzecznie wstał i nawet pomógł mi z Niallem i Harrym. Cała trójka była tak śpiąca, że nie zadawali już żadnych pytań, tylko grzecznie poszli do wyznaczonych dla nich pokoi. Na końcu ja poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i powędrowałam do swojego łóżka. Gdy się kładłam usłyszałam, że rodzice właśnie wrócili. Wsunęłam się pod kołdrę obok Louisa. Nie miałam serca go budzić. Gdy spał wyglądał tak słodko.
Obudziłam się wtulona w jego ramię. Chłopak jeszcze spał. Podniosłam się ostrożnie, żeby go nie obudzić. Spojrzałam na zegarek. Była 9:03. Postanowiłam wstać i przygotować śniadanie. Po cichu ubrałam się w jeansy rurki i t-shirt, żeby nie obudzić mojego śpiocha. Zeszłam na dół. Upiekłam górę naleśników. Pomogła mi Gemma, która wstała niedługo po mnie. Po kilku minutach do kuchni wpadli Niall, Zayn i Liam. Wkrótce dołączył do nas Louis.
- Mam nadzieję, że dobrze ci się razem ze mną spało – powiedział wchodząc do kuchni i przytulając mnie. Wszyscy popatrzyli na nas pytająco, a ja i Lou wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co tu takiego zabawnego? – zapytał Hazza wchodząc do kuchni.
- Nic, zupełnie nic – odpowiedziałam całując go w policzek.
- Hej, ty mnie zdradzasz – zaprotestował Louis. Niall aż turlał się po podłodze ze śmiechu.
Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy na miasto. Oprowadziłam chłopaków po moich ulubionych miejscach. Liamowi spodobała się moja szkoła. Nie wiem co w niej takiego szczególnego, ale … Niall z kolei polubił dziewczynę sprzedającą lody. Ten to chyba lubi wszystkie panny, które dostarczają  mu jedzenie. Musieliśmy się pospieszyć, żeby zdążyć na obiad z moimi rodzicami i przygotować się na imprezę. Zamówiliśmy więc taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. Na podjeździe zobaczyłam samochód moich rodziców. Byli już w domu i prawdopodobnie szykowali właśnie obiad. Weszliśmy do środka. Chłopaki jak zwykle narobili trochę hałasu.
-Mamo, tato, jesteśmy! – zawołałam wchodząc do domu. Mama nakrywała stół, a tata wyciągał coś z lodówki.
- Siadajcie, zaraz wszystko będzie gotowe – zwróciła się do nas mama.
Chłopcy i siostra Harrego po kolei przedstawili się moim rodzicom, po czym usiedli do stołu. Mama cieszyła się, że wszystkim smakuje a szczególnie Niallowi, który pochłaniał kolejną porcję. Później rodzice zaczęli wypytywać o nasze plany na wieczór.
- Mamy iść na imprezę – odezwał się Louis.
- Impreza? Tylko bez szaleństw, zero alkoholu… - zaczął tata.
- Proszę pana, obiecuję, że nie będziemy pili, nie wrócimy późno, ani nie zrobimy niczego głupiego. Już ja tego dopilnuję – powiedział Liam.
- No i to mi się podoba – odpowiedział tata.
- Pyszny obiad, od dziś zostaję oficjalnym fanem polskiego jedzenia – zwrócił się Niall do mojej mamy. Ten to wie jak się podlizać.
- Może was podrzucić na tą imprezę? – zaproponował ojciec.
- Nie ma takiej potrzeby, możemy iść na nogach, Nicky mówiła, że to niedaleko – odparł Harry.
- Myślę, że musimy się już powoli zbierać, jeśli nie chcemy się spóźnić – powiedziała Gemma. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy na górę przygotować się do imprezy. 

-----------------
No w końcu dodaję, wiem, ze musieliście długo czekać, ale jest .! 
Przepraszam za wszystkie błędy ;D 
Pozdrawiam wszystkich obserwatorów, cieszę się, że kilku dołączyło♥
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście wspaniali ♥
Mój twitter: @nicky_love1d
Jeśli macie jakieś pytania - piszcie.!
Podaję też numer gg, jeśli ktoś chciałby popisać: 38961538