piątek, 23 marca 2012

Rozdział 7


Rano wstałam, poszłam do szkoły, dzień jak co dzień. Już nie mogłam doczekać się przyjazdu chłopaków i Gemmy. Ciekawa byłam ich reakcji, kiedy zobaczą, gdzie przyjechali. Gdy jadłam obiad zadzwonił do mnie Louis.
- Hej Lou! – wykrzyknęłam.
- Cześć. Co porabiasz?
- Jem obiad. A co u was? – zapytałam.
- Hmm… Harry i Zayn poszli na zakupy, Niall stoi przy lodówce, a Liam gra na konsoli. Dzwonię, bo chciałem zapytać, czy nie wiesz czegoś na temat naszego „tajnego” wyjazdu z Gem.
- O! Gdzie jedziecie? – zapytałam udając zaskoczoną.
- Nic nie wiesz? Gemma kazała nam się pakować i lecimy gdzieś w piątek. Tylko cały problem w tym, że nie wiemy gdzie – oznajmił Louis.
- Hahaha. To nie pomogę w tej sprawie. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie ona może was zabrać – skłamałam.
- No trudno. Okaże się. Tęsknimy za tobą. O i Niall cię pozdrawia.
- Dziękuję miło z jego strony. Też za wami tęsknię. Chciałabym już was zobaczyć.
- Wiesz, to da się zrobić. Powiem Gemmie, że nie pojadę z nimi i przylecę na kilka dni do ciebie – powiedział całkiem poważnie.
- Wiesz… - zaczęłam zmieszana. –Może lepiej przylecisz innym razem. Jeszcze Gem się obrazi, no i nie wiem czy chłopaki by cię puścili.
- Harry, jakby dowiedział się, że lecę do ciebie na pewno by nie odpuścił – dodał Lou śmiejąc się.
- Oh nie przesadzaj już – odpowiedziałam.
- Serio, dziewczyno wiesz co on ma na swoim Tel… ups, chyba za dużo powiedziałem.
- Hehe. To teraz dokończ …
- Hazza mnie zabije jak się dowie, że ty coś wiesz. Dobra nie było tematu, zapomnij.
- Nawe nie wiem co mam zapomnieć ale ok – odpowiedziałam śmiejąc się.
- No to dobrze. Będę kończył. Niedługo zadzwonię – obiecał.
- Ok, będę czekać. Pozdrów chłopaków – powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Odrobiłam lekcję, włączyłam komputer. Popisałam trochę na gg ze znajomymi. Postanowiłam, że nic nie będę mówić Martynie i Oli o tym, że chłopaki przyjeżdżają. Powiem im, kiedy już będą u mnie. Szczerze, to współczuję im, że będą musieli znosić te moje „crazy fanki”. Ostatnio kupiły sobie koszulki z ich zdjęciami i cały czas torturują mnie, żebym dała im numer to do Nialla, bądź Zayna, albo jeszcze któregoś. Wolę, żeby chłopcy sami im dali swój numer, jeśli zechcą. Jeszcze tylko muszę przetrwać 3 dni i w końcu przyjadą. Wieczorem Harry napisał mi kilka smsów i wypytywał się o to samo co Louis. Oczywiście nic mu nie powiedziałam. To ma być niespodzianka.
Następny dzień zleciał bardzo szybko. Miałam dość sporo nauki, więc całe popołudnie przesiedziałam nad książkami. Wieczorem wyszłam na spacer do parku razem z Martyną. W czwartek po szkole zajęłam się sprzątaniem całego domu. Zeszło mi do wieczora. Musiałam wysprzątać kilka pokoi, przed przyjazdem moich gości. Międzyczasie zadzwonił także Harry i wypytał, jak mi minął dzień. Opowiedział mi, że oni spędzili go dzisiaj na próbie. Mówił, że są wykończeni i muszą się spakować na wyjazd sam nie wie gdzie. Ledwo się powstrzymałam, żeby wszystkiego nie wygadać.
W piątek  w szkole nie mogłam usiedzieć na lekcjach. Tak bardzo chciałam już wyjść i pojechać na lotnisko. Nie mogłam się już odczekać. Minuty mijały mi jak godziny. Odliczałam czas do końca lekcji siedząc na matematyce. Właściwie tylko to potrafiłam obliczyć. Gdy lekcje się skończyły pobiegłam do domu. Wysłałam smsa do Gemmy, żeby dowiedzieć się, czy wszystko jest planowo. Zamówiłam taksówkę, bo rodzice byli w pracy i nie mogli mnie zawieść. Wrócą dopiero bardzo późno wieczorem, więc pewnie poznają chłopaków dopiero następnego dnia. Uczesałam szybko włosy, wzięłam torbę na ramię i podałam kierowcy miejsce. Lotnisko było niedaleko, dojechaliśmy w niecałe 40 minut.  Weszłam do środka. Na tablicy wyświetlili, że samolot nie ma opóźnień i wyląduje planowo za 12 minut. Usiadłam i czekałam. Każda minuta niesamowicie mi się dłużyła. Po chwili wyświetlili na, że samolot z Londynu właśnie wylądował. Siedziałam na krześle jak na szpilkach. Wokół mnie przepychali się ludzie, było strasznie tłoczno i duszno. Wpatrywałam się prosto przed siebie w drzwi, z których zaczęli wychodzić pasażerowie. Mijały kolejne minuty. Wyszli już prawie wszyscy ludzie, którzy przylecieli. Niecierpliwiłam się. Po chwili zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Gemmę oraz zdezorientowanych chłopaków. Rozglądali się nie wiedząc, gdzie są. Szybko do nich podbiegłam i przytuliłam Gemmę.
-Nicky! – wykrzyknęli chórem chłopcy.
- W końcu jesteście! Tak bardzo za wami tęskniłam! – odkrzyknęłam. Przytuliłam każdego z osobna. Na koniec zostawiłam Harrego. Trzymał mnie tak długo, że musiałam mu się w końcu wyrwać z tych objęć.
- No co? – zapytał oburzony chłopak. –Ja też się stęskniłem i to bardzo.
- Wariat! Ale możesz mnie już puścić, bo mnie zaraz udusisz – dodałam z uśmiechem. Wtedy Harry chwycił moją rękę. Popatrzyłam na niego zdezorientowana szukając odpowiedzi.
- Nie chcesz chyba, żebym się zgubił. Co nie? – odpowiedział i posłał mi swój najsłodszy uśmiech. Nic na to nie mogłam zrobić, wygrał. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęliśmy się wszyscy przeciskać przez tłumy ludzi. Na drogę powrotną czekały na nas 2 taksówki, które wcześniej zamówiłam. Gdy zaczęliśmy wsiadać do samochodów Zayn zorientował się, że nie ma z nami Nialla. Rozejrzeliśmy się dookoła, ale jego nigdzie nie było.
- Zgubiliśmy go! Gdzie on może być? – powiedziała spanikowana Gemma.
- Spokojnie, zaraz go znajdziemy – uspakajał Liam.
- To może się rozdzielimy? – zaproponował Lou.
- O nie! Jak jeszcze wy się zgubicie i co wtedy? Nie znacie tego miejsca no i nie potraficie mówić po polsku – zaprotestowałam.
- Harry się uczy! - wykrzyknął Zayn.
- Naprawdę? Ooo.. jakie to słodkie  - powiedziałam patrząc mu w oczy. Hazza się zaczerwienił, ale nie odwrócił wzroku.
- Dobra to ruszcie się w końcu, trzeba poszukać Nialla – dodała Gemma. Weszliśmy z powrotem do środka budynku. Najpierw poszliśmy  sprawdzić, czy nie ma go w toalecie. Liam wszedł do męskiej, ale Nialla ani śladu. Harry próbował się do niego dodzwonić, ale Blondas nie włączył jeszcze telefonu po wyjściu z samolotu. Przeszliśmy jeszcze raz tą drogą, którą wychodziliśmy z lotniska. Tam też go nie było. Wjechaliśmy szklaną windą na piętro, Lou miał pomysł, gdzie nasz zagubiony towarzysz może być. Weszliśmy do sklepików z pamiątkami, ale także bez skutku.
- Jak Niall to tylko tam, gdzie jest jedzenie – powiedział Zayn.
- No właśnie, chodźcie – dodałam.  Pobiegliśmy szybko do małej restauracji potrącając przy tym masę ludzi. Gdy dobiegliśmy do stoiska z polskim jedzeniem zobaczyliśmy Nialla zamawiającego pierogi.
- Człowieku, my cię wszędzie szukamy! Gdzieś ty się podziewał?! – nakrzyczał na niego Liam.
- Ja tylko byłem głodny – tłumaczył się blondas.
- Byłeś głodny? Nie mogłeś komuś powiedzieć, że chcesz się gdzieś zatrzymać? – dodał Zayn.
- No przepraszam, nie chciałem żebyście się martwili – odpowiedział Niall ze smutnym wzrokiem.
- No dobra, najważniejsze, że cię znaleźliśmy – odpowiedziałam.
-No widzicie! Nicky się nie gniewa, prawda? – powiedział Niall i mnie przytulił.
- No prawda, prawda – odpowiedziałam odwzajemniając uścisk. – Ale już chodźcie, zjemy coś w domu.
 W końcu opuściliśmy lotnisko. Taksówkarze trochę się zniecierpliwili, kiedy musieli na nas czekać. Dojechaliśmy w niecałe 40 minut. Gdy weszliśmy oprowadziłam chłopaków po domu, zamówiliśmy pizzę i włączyli jakiś horror. Chłopcy międzyczasie zanieśli swoje walizki do pokojów. No i dotarło nasze zamówienie. Chciałam otworzyć drzwi, ale Niall mnie uprzedził. Otworzył i próbował rozmawiać z dziewczyną, która przywiozła nam pizzę. Była nieco skrępowana, bo widocznie angielski nie był jej mocną stroną. Uśmiechnęła się tylko i pojechała. Dochodziła 22 podczas oglądania śmialiśmy się jak głupi. Lecz w końcu zmęczeni po podróży chłopcy i Gemma zasnęli na kanapie. Tylko mi nie chciało się spać. Siedziałam wtulona w Harrego obok Gemmy i Zayna. Na podłodze leżał Niall a na fotelach Louis i Zayn.
- Nie śpisz, prawda? – zapytał szeptem Louis.
- Nie, jeszcze nie moja pora – odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. Chłopak go odwzajemnił.
- To co, zmywamy się na górę? – zapytał ruszając brwiami.
- Jasne głupolu – odpowiedziałam chichocząc. Wstaliśmy cicho, aby nikogo nie obudzić i podreptaliśmy na górę do mojego pokoju.
- Nie zorientowaliście się, że lecicie do Polski? – zapytałam.
-Ani przez sekundę o tym nie pomyślałem. Niespodzianka się udała i to jak – odpowiedział chłopak i mnie przytulił.
- To się cieszę. Mam nadzieję, że wam się tu spodoba.
- Już mi się podoba, przecież ty tu jesteś - dodał Lou.
- Jutro wieczorem może pójdziemy na imprezę? Co ty na to? Myślisz że chłopakom się ten pomysł spodoba?
- No jasne. Przecież to imprezowe zwierzęta – zaśmiał się Louis.
- To super. Do południa pójdziemy zwiedzać miasto, potem zjemy obiad z moimi rodzicami, poznacie moje kumpele no i wszyscy pójdziemy na imprezę.
- Myślę, że twoi rodzice mnie polubią – powiedział szczerząc się.
- No jak można ciebie nie lubić, zlituj się Lou.
Chłopak tylko się uśmiechnął i usiadł na łóżku naprzeciwko mnie. Patrzył mi prosto w oczy.
- Lou, przerażasz mnie – odpowiedziałam, a chłopak wybuchną śmiechem. – Trochę ciszej, bo ich obudzisz – dodałam.
Położyliśmy się koło siebie i rozmawialiśmy do północy. Louis bawił się moimi włosami, choć tylko nielicznym na to pozwalam (tylko dla VIPów). Widać było, że jest już wykończony po podróży. Kazałam mu iść do łazienki wziąć prysznic i się przebrać, a sama poszłam na dół obudzić resztę. Rodzice wracając z pracy przeraziliby się widząc tyle śpiochów w salonie. Zdołałam jednak obudzić tylko Gemmę i Zayna. Reszta nie dała się ruszyć. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam Louisa śpiącego w moim łóżku. Musiał być już tak zmęczony, że nie zdołał dojść do własnego. Zeszłam jeszcze raz na dół, musiałam wyciągnąć tych śpiochów z salonu siłą. Liam grzecznie wstał i nawet pomógł mi z Niallem i Harrym. Cała trójka była tak śpiąca, że nie zadawali już żadnych pytań, tylko grzecznie poszli do wyznaczonych dla nich pokoi. Na końcu ja poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i powędrowałam do swojego łóżka. Gdy się kładłam usłyszałam, że rodzice właśnie wrócili. Wsunęłam się pod kołdrę obok Louisa. Nie miałam serca go budzić. Gdy spał wyglądał tak słodko.
Obudziłam się wtulona w jego ramię. Chłopak jeszcze spał. Podniosłam się ostrożnie, żeby go nie obudzić. Spojrzałam na zegarek. Była 9:03. Postanowiłam wstać i przygotować śniadanie. Po cichu ubrałam się w jeansy rurki i t-shirt, żeby nie obudzić mojego śpiocha. Zeszłam na dół. Upiekłam górę naleśników. Pomogła mi Gemma, która wstała niedługo po mnie. Po kilku minutach do kuchni wpadli Niall, Zayn i Liam. Wkrótce dołączył do nas Louis.
- Mam nadzieję, że dobrze ci się razem ze mną spało – powiedział wchodząc do kuchni i przytulając mnie. Wszyscy popatrzyli na nas pytająco, a ja i Lou wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co tu takiego zabawnego? – zapytał Hazza wchodząc do kuchni.
- Nic, zupełnie nic – odpowiedziałam całując go w policzek.
- Hej, ty mnie zdradzasz – zaprotestował Louis. Niall aż turlał się po podłodze ze śmiechu.
Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy na miasto. Oprowadziłam chłopaków po moich ulubionych miejscach. Liamowi spodobała się moja szkoła. Nie wiem co w niej takiego szczególnego, ale … Niall z kolei polubił dziewczynę sprzedającą lody. Ten to chyba lubi wszystkie panny, które dostarczają  mu jedzenie. Musieliśmy się pospieszyć, żeby zdążyć na obiad z moimi rodzicami i przygotować się na imprezę. Zamówiliśmy więc taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. Na podjeździe zobaczyłam samochód moich rodziców. Byli już w domu i prawdopodobnie szykowali właśnie obiad. Weszliśmy do środka. Chłopaki jak zwykle narobili trochę hałasu.
-Mamo, tato, jesteśmy! – zawołałam wchodząc do domu. Mama nakrywała stół, a tata wyciągał coś z lodówki.
- Siadajcie, zaraz wszystko będzie gotowe – zwróciła się do nas mama.
Chłopcy i siostra Harrego po kolei przedstawili się moim rodzicom, po czym usiedli do stołu. Mama cieszyła się, że wszystkim smakuje a szczególnie Niallowi, który pochłaniał kolejną porcję. Później rodzice zaczęli wypytywać o nasze plany na wieczór.
- Mamy iść na imprezę – odezwał się Louis.
- Impreza? Tylko bez szaleństw, zero alkoholu… - zaczął tata.
- Proszę pana, obiecuję, że nie będziemy pili, nie wrócimy późno, ani nie zrobimy niczego głupiego. Już ja tego dopilnuję – powiedział Liam.
- No i to mi się podoba – odpowiedział tata.
- Pyszny obiad, od dziś zostaję oficjalnym fanem polskiego jedzenia – zwrócił się Niall do mojej mamy. Ten to wie jak się podlizać.
- Może was podrzucić na tą imprezę? – zaproponował ojciec.
- Nie ma takiej potrzeby, możemy iść na nogach, Nicky mówiła, że to niedaleko – odparł Harry.
- Myślę, że musimy się już powoli zbierać, jeśli nie chcemy się spóźnić – powiedziała Gemma. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy na górę przygotować się do imprezy. 

-----------------
No w końcu dodaję, wiem, ze musieliście długo czekać, ale jest .! 
Przepraszam za wszystkie błędy ;D 
Pozdrawiam wszystkich obserwatorów, cieszę się, że kilku dołączyło♥
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście wspaniali ♥
Mój twitter: @nicky_love1d
Jeśli macie jakieś pytania - piszcie.!
Podaję też numer gg, jeśli ktoś chciałby popisać: 38961538

 

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 6


Słyszałam przez słuchawkę kroki i pukanie do drzwi, nic poza tym.
- Hallo? – odezwał się przygnębiony Harry.
- Cześć, co u ciebie . ? – zapytałam.
- A jak myślisz.?
- Słuchaj, przepraszam za to, co powiedziałam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Jeśli powiedziałam coś, co cię uraziło … bardzo mi przykro – tłumaczyłam się.
- Jakim cudem nie wiesz co mnie uraziło? – zapytał z ironią.
- Nie pamiętam, co ci wtedy powiedziałam. Ale cokolwiek mówiłam , to wiedz, że tak nie uważam.
- No dobra, powiedzmy, że ci wieżę. Na serio nie uważasz, że jestem skończonym idiotą?
- Haha . Coś ty. Musiało mi mocno do głowy uderzyć, że wygadywałam takie pierdoły. Wybaczysz ? – zapytałam.
- No jasne. Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy. Przepraszam, że nie odbierałem twoich telefonów. Teraz muszę lecieć na próbę ale odezwę się niedługo – obiecał.
- Trzymam cię za słowo – powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Wracałam z parku bardzo szczęśliwa. W końcu pogodziłam się z Harrym. Gdy weszłam do domu odgrzałam sobie obiad. Włączyłam telewizor i mój ulubiony kanał muzyczny. Po skończonym obiedzie poszłam do swojego pokoju przygotować sobie ciuchy na rozpoczęcie roku. Nienawidziłam tych czarnych spódnic i białych bluzek … To kompletnie nie mój styl. No ale, jak mus to mus. Wybrałam białą tunikę, czarne leginsy i baleriny. Włączyłam komputer i sprawdziłam facebook, nk, twitter, besty. W tym czasie wrócili moi rodzice. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Przeczytałam jeszcze kilka stron ”Pamiętników wampirów” i poszłam spać.
Rano obudziłam się, przebrałam w poprzednio wybrane rzeczy i poszłam do kuchni na śniadanie. Mama zrobiła jajecznicę. Zjadłam i włączyłam MTV.  Miałam jeszcze chwilę czasu. Po kilku minutach przyszła po mnie Martyna i poszłyśmy na rozpoczęcie roku szkolnego. W końcu ostatnia klasa gimnazjum. Nienawidzę tej nudnej gadki dyry, takiej samej jak co roku … Nasza szkoła nie była zbytnio ciekawa. Choć była nowa wyglądała jak szpital, a wszystkie piętra były takie same. Do teraz nie kojarzyłam, gdzie mamy poszczególne lekcje. Po zebraniu na auli poszliśmy do jednej z klas, gdzie wychowawczyni podała nam plan zajęć. W końcu wypuścili nas do domu. Choć dziś nie mieliśmy jeszcze lekcji już miałam serdecznie dość tej szkoły. Wracając do domu poszłyśmy z dziewczynami na lody.
- No i jak.? Rozmawiałaś z Harrym? – zapytała Martyna.
- Tak, wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Uff  to dobrze. Może w końcu dasz mi numer do tego blondynka ? – dodała.
- Myślę, że będzie lepiej, jeśli sama go poznasz – odpowiedziałam.
- Ja też chcę ich poznać – powiedziała Ola.
- Chciałabym się z nimi niedługo spotkać – zaczęłam.
- Dziewczyno, nie minął tydzień, odkąd ich poznałaś! – wykrzyknęła Ola.
- No tak, ale oni są świetni. Już za nimi tęsknię.
- Musisz nas koniecznie z nimi poznać! – powiedziała Martyna wstając od stolika.
- No jasne. Przy najbliższej okazji … - odrzekłam.
Wróciłam do domu, jak zwykle rodzice byli w pracy. Zamówiłam pizzę i włączyłam komputer. Po chwili zadzwoniła Gemma. Opowiedziała mi o pobycie w Berlinie u przyjaciółki. Następnie wypytała co u mnie, Mówiła, że dziś pojedzie odwiedzić chłopaków. Kazałam jej ich ode mnie pozdrowić. Odłożyłam telefon i spakowałam torbę do szkoły. W tym roku chciałam się zapisać na maksymalną liczbę zajęć poza lekcyjnych. Zapowiadał się ciężki semestr. Gdy wybierałam się do kuchni po jakąś kolacje zadzwonił Louis.
- Cześć! – wykrzyknął do słuchawki.
- Hej . Co robicie?
- Oglądamy jakąś głupią komedie – odpowiedział. – Poczekaj, włączę na głośnik, bo wszyscy chcą cię słyszeć.
- Nicky! – wykrzyknęli Zayn z Niallem.
- Hej wszystkim!
- Już się wszyscy dowiedzieli jak sobie zabalowałaś wczoraj! – powiedział Liam.
- Ktoś tu nie umie trzymać języka za zębami – zaśmiałam się. – W końcu tak się wita ludzi w Polsce – dodałam.
- W takim razie ja idę kupić bilet do Polski – zaśmiał się Harry.
- Jest już u was Gemma? – zapytałam.
- Gemma przyjedzie?! Czemu nikt mi nie powiedział?! – wykrzyknął oburzony Zayn.
- Dobra, uciszcie się… To kiedy nas odwiedzisz? – zapytał Liam.
 - Hmm… nie wiem. Nie widzieliśmy się dopiero kilka dni wariaci!
- Tak, ale już tęsknię – powiedział Harry.
-Uuuu… ! – zawył Louis. – Harry chyba… auć.! – krzyknął do słuchawki.
- Dobra, ja będę kończyć, odezwę się niedługo – pożegnałam się i odłożyłam telefon.
Rodzice wrócili z pracy, chwilę z nimi porozmawiałam, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. 
***
  Pierwszy tydzień szkoły minął dość spokojnie. Cały czas myślałam tylko o tym, jak spotkać się znów z chłopakami. Tęskniłam za nimi.  Cały czas nosiłam naszyjnik z wieżą Eiffla od Harrego. Nie powiedziałam jednak nikomu, że to od niego. To była nasza słodka tajemnica. W ciągu tego tygodnia rozmawiałam kilka razy z chłopakami, smsowałam z Hazzą. W weekend zadzwoniła do mnie ciocia i powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę. Kupiła mi, Martynie i Oli bilety od UK na  grudzień. Mamy przyjechać tam zaraz po świętach i zostać na sylwestra. Gdy się o tym dowiedziałam skakałam po pokoju jak głupia. Zadzwoniłam do dziewczyn i poinformowałam ich o tym, gdzie jedziemy. Krzyczałyśmy na zmianę do słuchawki. Później zadzwoniłam do Gemmy. Poprosiłam ją, żeby nic nie mówiła chłopakom, że przyjeżdżamy. To ma być niespodzianka. Chciałabym, żeby w końcu poznali moje przyjaciółki. Byle do grudnia. Jeszcze tyle czasu zostało … już nie mogłam się doczekać wyjazdu. Była dopiero połowa września. W poniedziałek zadzwoniła do mnie Gemma.
- Hej! Jak się za tobą stęskniłam – powiedziałam.
- Ja za tobą też. Dzwonie, bo mam bardzo ważną sprawę – powiedziała przyjaciółka.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć… – zaczęłam.
- Tylko to nie jest rozmowa na telefon – powiedziała poważnie Gemma.
- Coś się stało? – zapytałam zdenerwowana.
- To nic strasznego – zapewniła śmiejąc się.
- To dobrze, już myślałam, że coś strasznego się stało.
- Po prostu chciałabym z tobą pogadać. Mogłabym przylecieć do ciebie na weekend? – zapytała.
- Ty jeszcze pytasz? No jasne.! – wykrzyczałam do słuchawki.
- Czyli mogę kupować bilet?
- Kupuj jak najszybciej.
- Tylko wiesz, nie mów nic chłopakom, że przyjadę. Też pewnie chcieli by przyjechać, ale wiesz nie zwalimy ci się wszyscy na głowę. Musisz do szkoły chodzić. No i miałabyś nieźle zawalony dom…
- Co ty gadasz! Przyjedźcie wszyscy. Serio. Moi rodzice nie powinni mieć nic przeciwko, mam duży dom i prawie zawsze jestem sama. A szkołą to się nie przejmuj. Jeśli nie pójdę kilka dni to nic się nie stanie – odpowiedziałam.
- No jeśli to nie będzie problem, żebyśmy wszyscy przyjechali to pewnie się wybierzemy – dodała Gemma.
- Tylko wiesz, jak przyjedziecie wszyscy to nie na weekend ok.? Minimum na tydzień .!
- Postaramy się, ale chłopaki mają bardzo napięty grafik. No wiesz próby i te sprawy! – powiedziała Gemma.
- Tak, wiem. Ale postarajcie się jak najdłużej – odrzekłam. – A i jest jeszcze jedno. Możesz nie mówić chłopakom, gdzie jadą. Każ im się spakować i zobaczą na miejscu – dodałam.
- To świetny pomysł. Dobra, to biorę się za kupowanie biletów. Dam ci jeszcze znać. Pa – pożegnała się Gemma.
Byłam bardzo szczęśliwa. Nie musiałam czekać aż 3 miesiące, żeby się z nimi zobaczyć. Możliwe, że przyjadą już w tym tygodniu. Byłam bardzo podekscytowana. Po godzinie Gem wysłała mi sms:
Kupiłam bilety na piątek. W Krakowie będziemy o 18:25. Chłopaki wiedzą, że jadą ze mną ale nie mają pojęcia gdzie ;*
Odpisałam jej:
To super. Będę czekać na lotnisku. Tylko żeby się nie dowiedzieli. Teraz tylko pogadam z rodzicami. Buziaki <3
No właśnie, czekała mnie tyko rozmowa z rodzicami. Raczej nie powinni mieć nic przeciwko, ale wolę ich wcześniej poinformować. Muszą się zgodzić, nie widzę innego wyjścia. Tym bardziej, że czują się trochę winni, że całymi dniami muszę sama w domu siedzieć, bo oni do późna pracują.  Gdy wrócili z pracy usiedliśmy razem do kolacji.
- Nie mielibyście nic przeciwko, jakby na kilka dni odwiedzili mnie znajomi, których poznałam w Paryżu? – zapytałam.
- Oczywiście, że nie skarbie – odpowiedziała mama.
- Ilu by ich było? – zapytał tata. – Nie opowiadałaś nam o nich nigdy dokładnie. Wiemy tylko, że się zaprzyjaźniliście i dalej utrzymujecie kontakt.
- Hmm… przyjedzie tylko 6 osób – odpowiedziałam.
- No nie wiem czy TYLKO, czy AŻ 6 osób – dodała mama.
- Spokojnie, nie rozniosą nam domu, są bardzo mili – zapewniłam rodziców.
- Ok, to kiedy mają tutaj być? – zapytał tata.
- Przylatują w piątek po 18-stej.
- Dobra to przypomnij mi jeszcze raz, jak mają na imiona – dodała mama.
- A więc Louis, Zayn, Niall, Liam, Harry no i Gemma, jego starsza siostra – odpowiedziałam.
- Dobra, nie ma sprawy – odrzekła mama po skończonej kolacji. Tata nie był zbytnio pocieszony, że tylko 1 dziewczyna i 5 chłopaków, ale nie mógł nic na to poradzić. Rodzice byli w szoku, że przyjaźnię się z chłopakami. Zazwyczaj miałam same przyjaciółki, a tu proszę.
Poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic przebrałam się w piżamę, spakowałam książki do szkoły i poszłam spać.        

------------------------------------
Nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału, ale dodaje. ..
Dziękuję wszystkim za wsparcie i  komentarze, jesteście niesamowici.!
Niebawem dodam następny. 
Jeżeli macie jakieś pytania - piszcie. Chętnie odpowiem ;DD 

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 5


Wróciłam do pokoju i z bananem na twarzy kontynuowałam pakowanie. Zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam o której ląduje. Gdy Gemma wyszła z łazienki wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Siedząc w łóżkach długo jeszcze rozmawiałyśmy planując przy tym nasze następne spotkanie. Przez te kilka dni naprawdę się z nią zaprzyjaźniłam, wiedziałam że mogę powiedzieć jej o wszystkim. Kładąc się spać sprawdziłam komórkę. Miałam 2 nieodebrane wiadomości.
Słodkich snów. Już za tobą wszyscy tęsknimy. Napisz jak tylko wylądujesz. ;D ~ Harry.
Fajnie, że w końcu postanowiłaś dać nam swój numer ;D Szczęśliwej podróży. ~ Lou.
Odpisałam Harremu:
Ja też już za wami tęsknie. Oczywiście, że się odezwę. Dobranoc ;D ~ Nicky.
I Louisowi:
Dziękuję ;D haha. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Pozdrawiam, ~Nicky.
Rano obudziła mnie Gemma. Powiedziała, że musimy już się powoli zbierać, żeby nie przegapić samolotu. Bez niej na pewno bym się spóźniła. Zniosłyśmy na dół walizki. Taksówka zawiozła nas na lotnisko. Na miejscu byłyśmy 2 godziny przed czasem. Przeszłyśmy przez odprawę paszportową. W sklepie kupiłyśmy żelki, twixy i wodę. Spojrzałam na tablicę nasz lot  Paryż – Berlin był planowo. Poczekałyśmy 25 minut i mogłyśmy kierować się do samolotu. Usiadłam koło okna a Gemma obok mnie. Lot minął spokojnie, całą drogę rozmawiałyśmy. Wiedziałam, że ciężko będzie nam się rozstać. Gdy samolot wylądował w Berlinie nadszedł ten moment. Gemma zapewniła mnie, że niedługo się zobaczymy i żebym napisała jej sms jak już wyląduje w Krakowie. Przytuliłam ją mocno, po czym wyszła z samolotu machając mi. Na miejsce osób które wysiadały wsiedli kolejni pasażerowie. Za mną usiadł nieznośny 4 latek, który całą drogę kopał mnie w siedzenie. Po godzinie byłam już na miejscu. Odebrałam bagaż. Przy wyjściu czekali już na mnie rodzice. Rzuciłam im się na szyję, nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będę w domu. Byłam strasznie zmęczona. W samochodzie napisałam smsy do chłopaków i Gemmy z wiadomością, że już wracam do domu. Po powrocie zjadłam tylko jakąś kolacje i od razu położyłam się do łóżka.
Następnego dnia umówiłam się z Olą i Martyną. Miały do mnie wpaść zaraz przed południem. Był ostatni dzień wakacji, więc chciałam go spędzić z moimi najlepszymi przyjaciółkami. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z pokoju i je otworzyłam.
- Cześć.! W końcu jesteś. Ale się stęskniłam! -  krzyczała Martyna przytulając mnie.
- Tak jestem! – powiedziałam odwzajemniając uścisk.
- Doma .! – krzyknęła na wejściu Ola.
- Jak ja się za wami stęskniłam! – odpowiedziałam.
Zrobiłyśmy grupowego misia, po czym nalałyśmy sok i poszłyśmy do mojego pokoju.
- Opowiadajcie co, co się działo przez całe lato, jak mnie nie było? – powiedziałam do przyjaciółek.
- A więc nic się raczej nie zmieniło odkąd rozmawiałyśmy tydzień temu na skype – zaczęła Ola. – To ty powinnaś nam opowiadać, byłaś w UK i Paryżu .!
- Jak to się nie zmieniło? – oburzyła się Martyna. – No a ONI? – powiedziała wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Olą.
- Jacy ONI ? – zapytałam zaciekawiona.
- No więc jest ich 5 .! Są mili słodcy, czarujący i sławni – zaczęła podekscytowana Martyna.
- To boysband z UK, który zajął 3 miejsce w VII edycji X-Factora – powiedziała Ola.
- Brzmi nieźle. Pokażcie mi ich – odpowiedziałam.
Ola włączyła mój komputer, po czym na youtube wpisała One Direction What makes you beautiful. Kliknęła pierwsze okienko i zabrzmiała piosenka. Po kilku sekundach było zbliżenie na chłopaka, który zaczął śpiewać! Kopara mi opadła.! Nie mogłam wymówić ani słowa.
- Wiedziałam, że ci się spodoba – wykrzyknęła Ola.
- Oni są tak mega słodcy, że nie ma szans, żeby ktoś się w nich nie zakochał – dodała Martyna.
- Powiedz coś w końcu – nalegała Ola.
-  Omfg.! – krzyknęłam.
- Co? – zapytała zdziwiona Ola.
- Ja ich znam! – powiedziałam z trudem. Byłam w szoku.
- Jak to ich znasz? – zapytała Martyna w jeszcze większym szoku.
- Poznałam ich w Paryżu! – odparłam.
- I nie wiedziałaś, że są sławni? – zapytała zdziwiona Ola.
- Nie miałam zielonego pojęcia. Zaraz wam pokażę zdjęcia! – powiedziałam wyciągając z torby aparat.
Włączyłam pokaz slajdów. Najpierw ukazały się moje zdjęcia z UK. W końcu nadszedł czas na te z Paryża. Pokazałam dziewczynom zdjęcia z parku i te na lodach. Na każdym zachowywaliśmy się jak wariaci. Dziewczyny zaniemówiły z wrażenia.
- Ty ich serio znasz! – wykrzyknęła Ola.
- Przecież mówię. Tylko teraz jestem na nich cholernie zła – dodałam.
- Dlaczego? – zapytała Martyna.
- Nic mi nie powiedzieli! Ani słowa o tym, że są sławni! Wiedziałam, że już gdzieś ich wdziałam… ale nie myślałam, że mogą mi zrobić coś takiego.!
- Spokojnie, masz do nich numer ? – zapytała Ola.
- Tak, mam – odpowiedziałam.
- O to koniecznie musisz mi dać telefon do Nialla.! – wykrzyknęła Martyna.
- Zamknij się głupku – uciszyła ją Ola. – Zadzwoń i poproś, żeby ci to wytłumaczyli – zaproponowała.
- Zobaczę, muszę to przemyśleć – odpowiedziałam.
Postanowiłam, że nie będę się pierwsza odzywać.  Jeśli któryś z nich zadzwoni wyjaśnimy sprawę. Razem z dziewczynami weszłyśmy do salonu, rzuciłyśmy się na sofę. Włączyłam MTV.
- To ostatni dzień wakacji. Musimy go zapamiętać. Zróbmy coś – powiedziała Martyna.
- To co powiecie na nocowanie w namiocie, ognisko i te sprawy? – zaproponowałam.
- Świetny pomysł. Jutro jest niedziela to zostanie mamy tylko 1 dzień, zróbmy coś szalonego – dodała Ola.
Zadzwoniłam do taty, który w tym czasie był jeszcze w pracy. Poprosiłam go, żeby rozłożył nam namiot w ogrodzie, jak wróci.  Zgodził się, ale poinformował mnie, że dziś wieczorem idą z mamą do znajomych i bardzo późno wrócą. Ucieszyłam się na tą wiadomość. Nikt nie będzie nam przeszkadzał. Wzięłam klucz i zamknęłam dom. Poszłyśmy do sklepu, aby kupić sobie coś do jedzenia na nasz biwak. Kupiłyśmy kiełbaski, chipsy i dużo słodyczy. Wracając ze sklepu Ola poszła do siebie spakować kilka rzeczy, a ja wraz z Martyną poszłam do jej domu. W mieszkaniu był tylko jej starszy brat, bo jej rodzice gdzieś pojechali. Zaczęłyśmy pakować jej rzeczy, jakieś magazyny, słuchawki, kiedy do pokoju wszedł brat.
- Śpicie dziś w namiocie? – zapytał podejrzanie.
- Tak, co w tym dziwnego? – odpowiedziała Martyna wystawiając mu język.
- Nic, zupełnie nic. Tak sobie myślałem, czy nie potrzebujecie może trochę procentów? Tak dla milszej atmosfery? – zapytał uśmiechając się.
Zaczęłam szurać Martynę łokciem. Wymieniłyśmy spojrzenia. Zaproponował, że kupi nam alkohol. To było co najmniej dziwne.
- Chcesz? – zapytałam przyjaciółki.
-Możemy spróbować, co nam szkodzi.
- To jak zdecydowane? – zapytał chłopak.
- Tak. Załatw nam – odpowiedziałam mu.
Wyszłyśmy Martyny domu i poszłyśmy do mnie. Na ogrodzie namiot był już rozłożony. Zaczęłyśmy rozpakowywać rzeczy kupione w sklepie. Po kilku minutach dołączyła do nas Ola. Opowiedziałyśmy o propozycji brata Martyny. Zareagowała podobnie jak my.  Nie minęło 20 minut, a mój tata zawołał mnie i powiedział, że już wychodzą. Kazał nam się dobrze zachowywać i wyszedł. Martyna dostała smsa od brata, że wraca ze sklepu i zaraz przywiezie nam towar. I zaczęła się zabawa. Puściłyśmy muzykę, skakałyśmy i tańczyłyśmy. Dochodziła 20:00. Rozpaliłyśmy ognisko i zaczęłyśmy smażyć kiełbaski. Wypiłyśmy po pierwszym piwie. Ok. godziny 21 zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że zostaną u znajomych jeszcze przez niedzielę. Ucieszyłam się. Wypytała jak się bawimy i czy damy sobie radę. Poinformowałam przyjaciółki, że rodzice dziś nie wrócą. Ola w tym czasie przyniosła nam drinki. Wypiłyśmy ich kilka, zgubiłam rachubę. Dochodziła 1 w nocy. Przeniosłyśmy się do namiotu. Zadzwonił mój telefon. Odebrałam, nie patrząc kto dzowni.
- Hallo ?
- Nicky? Tu Harry. Dlaczego nie dzwoniłaś? Martwiłem się …
- Doprawdy ? Nie masz mi nic do powiedzenia? – zaczęłam.
- Chodzi ci o to, że jesteśmy sławni ? – zapytał zmieszany chłopak.
- No a niby o co? Dlaczego mi nie powiedzieliście ?
- Nie denerwuj się. Chciałem, żebyś poznała prawdziwego mnie, a nie jakąś gwiazdę – tłumaczył się Harry.
- Więc to tak.! Uważasz mnie za pustą idiotkę, która poleciałaby na ciebie tylko dlatego, że jesteś sławny! Aż tak słabo mnie oceniasz? – wydarłam się do słuchawki.
- To nie tak …
- Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą gadać!– przerwałam mu i odłożyłam słuchawkę.
- Ostre to było, przybij żółwia! – wykrzyknęła Ola.
Później chyba poszłyśmy spać. Niewiele pamiętam z tamtej nocy. Procenty wzięły górę. Rano, gdy się obudziłam jedyne czego pragnęłam to wody. Zaspokoiłam potrzebę i obudziłam dziewczyny. One także rzuciły się na butelkę. Też pamiętały ten wieczór jak przez mgłę. Dla pewności, że nie zrobiłam nic głupiego sprawdziłam listę połączeń. Tak jak myślałam. Dzwonił Harry. Nie pamiętałam, co mu powiedziałam. Próbowałam sobie przypomnieć, ale bez skutku. Wciąż byłam na niego zła, za to że nie powiedział mi o ich sławie, ale postanowiłam zadzwonić i po prostu dowiedzieć się, co mu powiedziałam zeszłej nocy. Próbowałam się dodzwonić kilka razy, ale nie odbierał. Wybrałam numer Louisa. Chciałam zapytać, czy nie wie czegoś na temat naszej rozmowy.  Był poza zasięgiem. Postanowiłam spróbować później.
Razem z dziewczynami zrobiłyśmy sobie naleśniki z nutellą na śniadanie. Nie obyło się bez aspiryny. Pierwszy raz upiłyśmy się jak … . Pozbyłyśmy się dowodów, aby rodzice się nie dowiedzieli. Miałabym wtedy przechlapane. Obejrzałyśmy jakiś film na DVD i dziewczyny musiały iść do domu. Było południe. Chciałam się przewietrzyć, założyłam słuchawki i wyszłam do parku. Był nieduży, ale bardzo czysty. Weszłam na plac zabaw i usiadłam na ławce. Nie było tam żadnych dzieci. Wtedy przypomniał mi się park, w którym byłam w Paryżu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo tęsknię za tymi wariatami. Spróbowałam zadzwonić jeszcze raz. Tym razem do Zayna.
- Hallo ? – zapytał chłopka.
- Cześć, jak dobrze cię słyszeć! – krzyknęłam do słuchawki.
- Nicky? Super, że dzwonisz! Opowiadaj, co u ciebie?
- Powoli leci. Jutro pierwszy dzień szkoły. Ale nie ważne, lepiej gadaj jak tam u was?
- Jako tako. Nie da się ukryć, że mamy trochę napiętą atmosferę pomiędzy nami a Harrym. I to wszystko tak nagle. Wczoraj wszystko było w porządku, a dziś znów z nikim nie chce rozmawiać – opowiadał chłopak.
-  Nie, to wszystko moja wina – zaczęłam.
- Nie gadaj głupot, przecież ty jesteś w Polsce a on tu …
- Tak, ale dzwoniłam wczoraj do niego.
- Pokłóciliście się, czy co ? – zapytał Zayn.
- Sama nie wiem. Byłam kompletnie pijana. Nie pamiętam co mu naopowiadałam – tłumaczyłam się.
- O to nieciekawie …
- Dasz mi z nim porozmawiać ? – zapytałam.
- Jasne, zaraz zaniosę mu telefon. Poczekaj chwilę – odpowiedział Zayn.


--------------------------------------------
Rozdział taki o . Przepraszam za błędy ;DD
Następny postaram się dodać w weekend. 
Dziękuję za wszystkie komentarze i obserwatorów. Jesteście kochani <3 

 

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 4


Otworzyłam oczy i popatrzyłam na telefon. Była 9:30. Gemma była w łazience. Wstałam i powoli pakowałam swoje ciuchy. Warunki atmosferyczne był dobre, więc do naszego pokoju przyszedł komunikat, że lot mamy jutro rano o 10:35. Gdy się ubrałam, uczesałam pomalowałam razem z Gemmą poszłyśmy na śniadanie.
- To jak? Dziś z chłopakami na lody?  - zapytała.
- Jasne – krzyknęłam.
- Szkoda, że już jutro mamy lot. Chętnie zostałabym tu jeszcze kilka dni – powiedziała przygnębiona Gemma.
- No ja też. Ale za kilka dni zaczynam szkołę więc …
- Musimy kiedyś powtórzyć ten wyjazd, wszyscy razem – dodała Gemma.
- To już jesteśmy umówione na następne wakacje – zaśmiałam się.
- No pewnie. Chodźmy do pokoju jeszcze na chwilę, wezmę kilka rzeczy i możemy iść.
Zadzwoniłam po taksówkę i chwilę później byłyśmy już w umówionym miejscu. Chłopaków jeszcze nie było. Pogoda dopisywała. Usiadłam z Gemmą na ławce rozkoszując się promieniami słońca. W pewnej chwili ktoś zasłonił mi oczy od tyłu.
- Zgadnij kto to?  - odezwał się podekscytowany chłopak.
- Hmm… no nie wiem. Lou ? – zapytałam niepewnie.
- No jasne, że ja – wykrzyknął.
- Super, że już jesteście – przytuliłam resztę chłopaków.
- Masz ochotę na lody? – zapytał Niall .
- Na lody? O każdej porze dnia i nocy – odpowiedziałam.
- No widzicie, moja krew! – zawołał uradowany blondyn.
- No to c’mon!  – zawołał Zayn.
Weszliśmy do lodziarni. Liam i Niall poszli zamówić lody dla wszystkich, a ja z Gemmą wybrałyśmy stolik w kącie. Zayn i Lou zaczęli bić śmiejąc się przy tym w niebogłosy o miejsce pomiędzy mną siostrą Harrego. A co do Hazzy… Tylko on był dziś jakiś nieprzytomny. Wojnę wygrał Louis i usiadł koło mnie z triumfalnym uśmieszkiem ;D Zajadaliśmy się lodami. Niall oczywiście musiał wziąć kulkę każdego smaku. Cały on. Martwiło mnie jednak zachowanie Harrego. Nie znałam go za dobrze, ba nie znałam go  prawie w ogóle, ale wczoraj jak się poznaliśmy był zupełnie inny.
- Co mu jest? – szepnęłam na ucho Louisowi pokazując dyskretnie na Hazzę.
- Nie mam pojęcia, od rana chodzi jak struty, ale nikomu nie chciał nic powiedzieć, to do niego nie podobne – odpowiedział Lou.
- Kiedy macie lot powrotny – zapytałam chłopaków.
- Jutro w samo południe – odpowiedział mi Liam.
- W tym czasie ja pewnie będę już w Polsce – powiedziałam patrząc na Harrego, który jeszcze bardziej posmutniał.
- Zostań z nami! – krzyknął mi do ucha Louis.
- Chciałabym, ale rodzice by mnie zabili! – wywrzeszczałam mu z powrotem do ucha. Wszyscy zaczęli się śmiać z naszego zachowania. Wszyscy, z wyjątkiem Hazzy.
Kiedy wszyscy skończyli jeść poszliśmy do parku. Był ogromny, ale było w nim niewiele ludzi. W ogóle przez cały czas chodziliśmy w miejsca, gdzie nie było zbyt wiele osób. Pomijając nasz  wypad z Harrym wczoraj wieczorem. Wtedy też jednak było ciemno i późno. W parku chłopaki oczywiście chcieli odwiedzić plac zabaw. Gdy tylko Louis z Zaynem go zobaczyli cieszyli się jak małe dzieci.
- Idziemy wszyscy na karuzele – krzyknął Niall. Dorze, że nie było tam żadnych dzieci, bo by się przeraziły.
- Ja sobie odpuszczę – odezwał się dziś pierwszy raz Harry.
- Ja także – powiedziałam. Chciałam spokojnie porozmawiać z Hazzą.
- Kocham karuzelę, chodźcie już! – zawołała Gemma.
- O nie, ty idziesz z nami! – krzyknął Louis i wbrew moim protestom zaniósł mnie na karuzelę i posadził na niej jak 5 letnie dziecko . – Teraz się trzymaj – dodał. I zaczęli kręcić.
- Zatrzymaj, niedobrze mi! – krzyczałam do Zayna.
- Wytrzymasz! – zawołał i kręcił dalej.
Uwierz, nie chcesz zobaczyć mojego śniadania! – darłam się w niebogłosy. W końcu zlitował się nade mną i zatrzymał karuzelę. Zeszłam z niej ledwo żywa i usiadłam na ławce koło Harrego. Reszta dalej się kręciła piszcząc i krzycząc.
- Hej, a tobie co ? – zwróciłam się do niego.
- Nic – odpowiedział i wymusił uśmiech.
- Przecież widzę. Możesz mi powiedzieć – powiedziałam poważnie.
-  Serio to nic takiego, po prostu nie chcę żeby te wakacje się kończyły. Nie chcę, znów się żegnać, tęsknić i udawać, że wszystko jest ok – powiedział smutno.
- To korzystaj z chwili. Ja też nie chce wracać jeszcze do domu, ale jak mus to mus. Ja też nie chcę zapomnieć tych wakacji, chwili, wspomnień … ani ludzi których poznałam i z dnia na dzień stali się moimi przyjaciółmi – dodałam ze łzami w oczach.
- Nienawidzę pożegnań – powiedział Harry obejmując mnie ramieniem.
- Ja też – przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Oczy Hazzy także zrobiły się szkliste.
- Nie chciałem, żebyś płakała przeze mnie – powiedział ocierając moje łzy.
- To nie przez ciebie, tak po prostu.
- Dobra, dość użalania się nad sobą. Cieszmy się chwilą i zatrzymajmy te wspomnienia. Dziękuję ci za rozmowę – powiedział Harold przytulając się do mnie.
- Nie ma za co, też tego potrzebowałam. Masz ochotę dołączyć do reszty ? – zapytałam z uśmiechem.
- Jasne – odpowiedział i wyciągną z kieszeni aparat.
Ja także wyciągnęłam swój. Podeszliśmy do reszty bawiącej się teraz na huśtawkach. Jak dzieci. Gemma siedziała na kolanach Zayna, a NIall huśtał Liama.
- Smutas wrócił? – zapytał Lou klepiąc Harrego po plecach.
- Kto ma ochotę na kilka zdjęć ? – zapytałam jednocześnie z Hazzą.
Wszyscy krzyknęli chórem i zaczęliśmy ustawiać się do zdjęć. Najpierw Liam zrobił mi zdjęcie z Gemmą, a potem ona  pstryknęła mi fotkę z każdym z chłopaków z osobna. Harold ustawił samowyzwalacz i wszyscy ustawiliśmy się razem robiąc głupie miny! Następnie Zayn wpadł na pomysł, aby zrobić kanapkę. Wszyscy rzuciliśmy się na Louisa, a aparat sam robił nam zdjęcia.   Zrobiłam sobie jeszcze kilka zdjęć z Gemmą i Loczkiem. Sesje uznałam za udaną. Mieliśmy bardzo dużo wspólnych zdjęć.
- Kto jest głodny? – zapytał Niall wychodząc z parku.
- W sumie to ja – powiedziała Gemma.
- No my też – dodali Zayn z Liamem.
- Ja bym poszła na lody – krzyknęłam.
- Właściwie to też nie jestem głodny. Znów lody? Nie mówiłem ci jeszcze, że czytasz mi w myślach – zwrócił się do mnie Harry. - Więc możemy się rozdzielić i spotkać np. o 17 u nas w hotelu – zaproponował.
Wszyscy przystali na tą propozycję. Niall, Gemma, Zayn i Liam poszli na obiad. Louis, jako że nie mógł się zdecydować poszedł z nami. Poszliśmy z powrotem do tej samej lodziarni. Tym razem Harry poszedł złożyć zamówienia, a ja i Lou zajęliśmy stolik.
- Co ty mu zrobiłaś ? – zaczął Louis. – Wrócił stary Harry .!
- Nic, po prostu sobie porozmawialiśmy – odpowiedziałam.
- Jesteś wielka! – krzyknął.
- Nie przesadzaj, bo się zarumienię – powiedziałam śmiejąc się.
- Co wam tak wesoło? – zapytał Hazza przynosząc nam wielkie desery lodowe.
- Czekolada i truskawka.! Moje ulubione, pamiętałeś! – wykrzyknęłam.
- Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć – wyszczerzył się Harry.
- Omfg! On zapamiętał, jakie lody lubisz a znacie się 2 dni! Musi coś być na rzeczy – odezwał się Lou, a Hazza lekko się zaczerwienił.
- Nie pleć głupstw – rzucił Harry
 - Mojego ulubionego smaku dalej nie pamiętasz, choć znamy się już nie mało! FOCH  - powiedział Lou robiąc oburzoną minę.
Śmiałam się z nich jak głupia. Wychodząc z lodziarni szliśmy niemal pustymi ulicami Paryża. Była pora obiadowa. Kupiliśmy po drodze frytki. Louis zadzwonił po taksówkę. Była już 16:30, więc mieliśmy pół godziny, żeby dojechać do hotelu. Byliśmy na miejscu 10 minut po czasie. Pozostali już byli, wszyscy siedzieli w pokoju Liama.
- Vas happenin ?! – krzykną Zayn, gdy wchodziliśmy do pokoju.
- Szybko się wyrobiliście – zaczął Harry.
- Nie, to wy jesteście spóźnieni – powiedziała Gemma.
- Oj tam oj tam , tylko kilka minut. To co robimy? – zwróciłam się do przyjaciół.
- Może jakiś film? – zaproponował Lou.
- Horror – dodałam. Uśmiechając się.
- Lubisz horrory? – zapytał zdziwiony Harry.
- No jasne – odpowiedziałam szczerząc się.
- Nie wyglądasz na maniaczkę horrorów – dodał.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – powiedziałam wystawiając mu język.
 Wybraliśmy film Paranormal Activity 3 , bo wszyscy oglądaliśmy już pozostałe części. Wszyscy rozsiedli się wygodnie na łóżku i fotelach. Ja siedziałam między Gemmą a Harrym. Przez pierwsze 15 minut we wszystkich strasznych momentach ściskałam rękę Gemmy. Ona jednak po chwili zasnęła oparta o Zayna. Niall chrupał popcorn. Liam i Lou siedzieli wtuleni do siebie pod kocem. Wyglądało to dosyć dziwnie, ale zdążyłam już się przyzwyczaić do ich zachowania. Nagle na ekranie zaczęły dziać się straszne rzeczy, więc schowałam się za Harrym.
- Podobno lubisz horrory – wyszeptał mi do ucha chichocząc.
- Bo lubię, ale tylko w tedy jak mam się do kogo przytulić – odpowiedziałam bawiąc się loczkami Hazzy.
Harry przytulił mnie i nie wiadomo kiedy zasnęłam. Gdy film się skończył obudziła mnie Gemma. Wszyscy dookoła drzemali, oprócz niej i Zayna.
- Co jest ? – zapytałam przeciągając się.
- Już późno, musimy wracać do hotelu i się spakować, przecież rano mamy lot – tłumaczyła Gemma.
- A no tak – powiedziałam ostrożnie wstając.
- Zadzwonię po taksówkę – dodał Zayn sięgając po komórkę.
- Dzięki – odezwała się Gemma, posyłając mu uśmiech.
- Chciałabym się z nimi pożegnać, ale nie chcę ich budzić – powiedziałam szeptem.
 - Pożegnam ich od was – zdeklarował się chłopak.
- Może to nie będzie konieczne – powiedziałam i wzięłam małe przylepne karteczki.
Na 4 z nich napisałam swój numer telefonu i dopisałam: „Dzięki za wszystko. Musimy lecieć. Mam nadzieję, że się odezwiecie ;D ~ Nicky”, po czym przykleiłam je Niallowi, Liamowi i Louisow na włosy. Zaynowi wręczyłam karteczkę osobiście. Na ostatniej karteczce napisałam: „Ty już masz mój numer ;D Dzięki za wspaniałe wspomnienia. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy ~ Nicky”. Przykleiłam karteczkę Hazzie. Razem z Gemmą wyściskałyśmy Zayna.
- Ale masz ich też ode mnie uściskać – zawołałam wychodząc.
- Nie ma sprawy – odezwał się Zayn z uśmiechem.
Jeszcze raz się do niego przytuliłam i spojrzałam na resztę śpiącego towarzystwa. Zrobiło mi się smutno, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Będziemy tęsknić – dodała Gemma wychodząc z pokoju.
Pomachałyśmy mu na pożegnanie. Przyjaciółka objęła mnie ramieniem wchodząc do windy. Na dole taksówka już czekała. Do naszego hotelu jechałyśmy 45 minut. Weszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się pakować.
- Hej, nie smutaj – powiedziała Gemma próbując mnie pocieszyć.
- Będę tęsknić za tobą i chłopakami. Trudno mi was zostawiać. Znamy się dopiero 2 dni, a już jesteście dla mnie jak prawdziwi przyjaciele.
- Spokojnie, to nie koniec świata. Będziemy utrzymywać ze sobą kontakt i spotkamy się przy najbliższej okazji.
- Masz rację – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Pakując się dalej dostałam smsa:
Możesz wyrwać się tak, żeby Gemma nie wiedziała? Czekam na dole. ;* ~ Harry.
- Od kogo to? – zapytała zaciekawiona Gemma.
- Od mamy – skłamałam.
- Nie masz nic przeciwko, żebym poszła umyć się pierwsza – zapytała.
- Jasne, że nie, Nie spiesz się – powiedziałam wesoło.
Łatwo poszło. Gemmę miałam z głowy, więc odpisałam Harremu:
Zaraz będę ~ Nicky.
Wymknęłam się po cichu z pokoju i pobiegłam korytarzem. Harry stał zaraz przy wejściu. Przybiegłam i mocno go przytuliłam.
- Co ty tu robisz wariacie? – zapytałam po chwili.
- Nie ładnie tak wychodzić bez pożegnania – powiedział udając obrażonego.
- Przepraszam – wyszeptałam. – Nie chciałam cię budzić, tak słodko spałeś – tłumaczyłam się.
- No dobra, wybaczam ci – odpowiedział z uśmiechem. – Mam coś dla ciebie – dodał. – Odwróć się i zamknij oczy!
Wykonałam jego polecenie. Harry delikatnie odgarnął mi włosy z ramienia i założył coś na szyję.
- Otwórz oczy – powiedział.
Odwróciłam się do niego i zerknęłam na podarunek. Był to łańcuszek z przywieszką w kształcie wieży Eiffla. Otworzyłam usta z zachwytu.
- Dziękuję Harry, jest piękny – powiedziałam i delikatnie pocałowałam go w policzek.
- Cieszę się, że ci się podoba. Ale to nie wszystko – powiedział, po czym odwrócił mój łańcuszek na drugą stronę.
Na odwrocie pisało:
Pamiętaj o mnie ~ Harry.      
- Głuptasie, nigdy o tobie nie zapomnę – powiedziałam ze łzami w oczach. – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy – dodałam.
- Oczywiście, że się spotkamy – dodał i musnął moje usta.        
Byłam w szoku. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Przytuliłam się do niego ostatni raz.
- Muszę już iść - powiedziałam.
- Leć, niedługo się zobaczymy, obiecuję – odrzekł Harry.
Idąc wysłałam mu całusa na pożegnanie. Udawał, że go złapał, po czym zniknął za drzwiami.  
-------------------------------
Udało mi się napisać trochę dłuższy ;D 
Me gusta Harolda usta - musiałam to napisać hahaha.
Dziękuję wszystkim za komentarze, a szczególnie Rokasnie i Lexie. , że są ze mną od początku ;D
Dziękuję wszystkim obserwującym ;D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^
Możecie follownąć mnie na tweeterze ---> nicky_love1d
Następny postaram się dodać jak najszybciej ;D