Weszłam
do mojego pokoju razem z Harrym. Ciągle byłam jeszcze roztrzęsiona po naszych
ostatnich przeżyciach. Cały czas zastanawiałam się, czego mógł od nas chcieć
ten mężczyzna i dlaczego nas gonił? Na szczęście nikt nie zauważył, że zarówno
Harry, jak i ja jesteśmy nieco spięci. Usiedliśmy koło Nialla. Wszyscy niemalże
płakali ze śmiechu, nam jednak nie było tak wesoło. Siedziałam zamyślona
próbując przypomnieć sobie jakąś charakterystyczną rzecz, która pomogłaby mi
dowiedzieć więcej na temat naszego prześladowcy. Analizowałam każdy szczegół,
gdy nagle nadeszła fala wspomnień. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wytrzymałam.
Nagle zerwałam się na równe nogi i wybiegłam z pokoju. Pobiegłam prosto do
łazienki, oparłam się o ścianę i zsunęłam po płytkach. Zaraz za mną przybiegła
Gemma, a tuż po niej Harry.
- Co się stało? – zapytała dziewczyna wychylając
głowę przez drzwi łazienki. Nie odpowiedziałam.
- Może ja spróbuję – zwrócił się do siostry
Harry. O nic nie pytał tylko wszedł do środka i mocno mnie przytulił.
Siedzieliśmy tak przez chwilę.
- Wszystko w porządku? Wiesz, że mi możesz
powiedzieć, co się stało – powiedział.
- Ten facet … - odrzekłam niemalże szeptem. – To
ten sam, co pobił Louisa i był na imprezie. On nas śledzi i nie mam pojęcia,
czego może chcieć. Nie chcę, aby cokolwiek wam się stało przeze mnie. Nie
wybaczyłabym sobie tego…
- Nie mów tak! Zabraniam ci, rozumiesz? Razem
jakoś damy sobie radę! - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Harry
wsunął palec między moje i mocno je zacisnął.
Było już późno. Poszłam pod prysznic, tylko tego
teraz potrzebowałam. Gorąca woda spływała mi po plecach. Rozluźniłam się trochę
i oderwałam od przerażającej mnie rzeczywistości. Byłam ogromnie szczęśliwa, że
mam obok siebie chłopaków. Choć nie wiedzieli nic o całym zajściu wspierali
mnie. Mieliśmy zamiar z Harrym powiedzieć im o tym, ale póki co nie chciałam,
żeby się martwili. Odłożyłam tę sprawę na jutro. Zostawała jeszcze kwestia
rodziców. Im na razie nie mogłam powiedzieć. Póki jeszcze nie byłam pewna, że
to nie jest zbieg okoliczności.
Wyszłam spod prysznica i zorientowałam się, że
nie wzięłam ze sobą piżamy. Owinęłam się więc ręcznikiem i poszłam do swojego
pokoju. Szukałam w szafie piżamy, gdy nagle do pokoju wszedł Liam.
- Wow, nagość Harrego jest faktycznie zaraźliwa
– powiedział uśmiechając się.
- Ty wiesz o tym najlepiej – zasugerowałam
odwzajemniając uśmiech. – Mógłbyś? – skierowałam wzrok na drzwi.
- A no tak, przepraszam. Już się ulatniam –
odpowiedział skrępowany chłopak.
- Spoko. Wpadnij za 2 minutki!
Liam wrócił punktualnie. Tylko, że tym razem
zapukał wchodząc. Chciał zapytać, czy wszystko jest na pewno w porządku.
Utwierdził mnie w przekonaniu, że mogę mu się zwierzyć, a on postara się mi
pomóc. Posłuchałam jego rady i opowiedziałam mu o całym dzisiejszym zajściu z
podejrzanym facetem. Liam, jak zwykle zaczął mnie pocieszać i powiedział, że z
pewnością coś wymyśli. Trzymałam go za słowo. Był również za tym, żeby jak
najszybciej powiedzieć moim rodzicom. Co do tego, to nie byłam do końca
przekonana. Nie chciałam, żeby się o mnie martwili. Już wystarczająco stresu
dostarczała im praca.
Oboje pracowali w sądzie. Tata był sędziom, a
mama prawnikiem. Nawet soboty spędzali w pracy, dlatego widywaliśmy się tylko
wieczorami. W niedziele mieliśmy zazwyczaj czas dla siebie – wspólne wyjście na
obiad i te sprawy. Czasem jednak zdarzało się, że tata musiał wyjść nawet w
niedzielę do sądu – tak jak dziś – gdy miał ważniejszą rozprawę. Rodzice
starali się nie mieszać pracy z życiem prywatnym, choć, czasem im to nie
wychodziło. Tak jak teraz… wiedziałam, że rodzice mają jakąś grubszą sprawę,
ponieważ oboje pracowali w soboty, a nawet w niedziele. Często czuli się winni,
że muszę siedzieć sama w domu i próbowali mi to wynagrodzić. Dlatego też
cieszyli się, gdy wychodziliśmy gdzieś razem lub gdy przedstawiałam im moich
przyjaciół. Szczególnie tata musiał znać ludzi, z którymi się spotykam i to on
decydował, czy to jest dla mnie „odpowiednie towarzystwo”. Z reguły nie mieli
nic przeciwko, bo lubili moich przyjaciół.
Przeciągnęłam się i otworzyłam jedno oko. Nie
chciało mi się wstawać, była dopiero 9:30. Zazwyczaj o tej godzinie byłam już
dawno w szkole, ale z racji tego, że mam gości rodzice pozwolili mi zostać przez
te kilka dni w domu. Wieczorem wysłałam smsa do Lexie i Marcie, żeby wpadły
zaraz po lekcjach, to razem wyskoczymy gdzieś z chłopakami. Powoli
zwlokłam się z łóżka, pomaszerowałam do łazienki przebrać się i umyć. Wszyscy
jeszcze spali. Rodzice wcześnie rano wyszli do pracy, więc zostaliśmy sami.
Zeszłam na dół do kuchni i postanowiłam, że zacznę robić śniadanie, bo zaraz
głodomory się obudzą.
Ledwo zdążyłam wejść do kuchni, dołączył do mnie
Harry.
- Hej! – zawołał przytulając mnie na powitanie.
- Ty już nie śpisz? To do ciebie nie podobne … -
zauważyłam.
- Nie chciałem marnować czasu – odpowiedział
posyłając mi swój łobuzerski uśmiech.
- Może jednak najpierw skoczysz na górę się
przebrać? – zasugerowałam mierząc go wzrokiem. Chłopak miał na sobie same
bokserki. I tak byłam w szoku, że postanowił cokolwiek założyć.
Po chwili Harry dołączył do mnie i wspólnie
smażyliśmy naleśniki i robiliśmy jajecznicę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie
wiedziałam, kto to mógł być o tej porze. Wymieniłam z Harrym pytające
spojrzenia. Po ostatnim wieczorze woleliśmy nie ryzykować. Chłopak poszedł i
sam otworzył drzwi.
- Marcie, Lexie? Co wy tu robicie? –
zapytałam zaskoczona widząc je w drzwiach i przytulając na powitanie.
- No wiesz, bo my ten no yyy.. – zaczęła Lexie.
– Po prostu odpuściłyśmy sobie dziś szkołę.
- Tu masz o wiele ciekawsze towarzystwo – dodała
Marcie.
-Wchodźcie, tylko żebyście nie miały przez to
później kłopotów – odpowiedziałam. Cieszyłam się, że przyszły. Im więcej
osób tym lepiej. Dziewczyny przywitały się również z Harrym i poszły do salonu
przed telewizor, a my kończyliśmy śniadanie.
Kilka minut później do kuchni wpadł Niall i
Liam.
- Jeść ! – krzyczał blondyn.
- Spokojnie, zaraz wszystko będzie gotowe –
uspokajałam go.
- Wydawało mi się, że dzwonił ktoś do drzwi –
powiedział Liam.
- Marcie i Lexie – siedzą w salonie! – odparł
Harry.
- One nie powinny być teraz w szkole? – zapytał
poważnie Liam. W odpowiedzi pokiwałam głową. – Nie podoba mi się to, powinny
pójść do szkoły.
- Liam, przecież ty też wagarowałeś –
odpowiedział Harry.
- Ale ja miałem powód… - odpowiedział
przygnębiony chłopak.
- Poczekaj, co przed chwilą powiedziałeś? –
zapytał Niall zwracając się do Harrego.
- Że Liam też wagarował …
- Nie to wcześniej … - dodał zniecierpliwiony
Niall.
- W salonie siedzą Lexie i Marcie ?
Gdy tylko Harry wypowiedział to zdanie chłopaka
już nie było. Pobiegł do salonu na złamanie karku.
- No i widać, co dziewczyna robi z człowiekiem –
zaśmiał się Liam do Harrego robiąc sobie kawę.
Była już 11:30 gdy skończyliśmy jeść śniadanie.
- Jutro jest koncert, na który bardzo chciałam
pójść – powiedziała zawiedziona Marcie.
- Wiem, że zależało ci na nim – odpowiedziałam.
–Tak jak obiecałam szukałam biletów w Internecie, ale już dawno zostały
wyprzedane.
- No wiem, niestety. Dzięki, że pomogłaś. Może
następnym razem …
Niall przysłuchiwał się uważnie naszej rozmowie.
Widać było gołym okiem, że chłopak lubił (a nawet lubił lubił) moją
przyjaciółkę, a on nie próbował tego ukrywać.
- Jak się dziś czujesz Lou ? – zapytałam.
- Super. Naprawdę już wszystko jest w porządku –
odpowiedział uśmiechając się.
Wymieniłam z Harrym porozumiewawcze spojrzenia.
To był chyba odpowiedni moment. Chciałam mieć już to za sobą. Nie mogłam dłużej
mieć tajemnic przed przyjaciółmi. Razem powiedzieliśmy im o facecie, który nas
gonił i że to prawdopodobnie to ten sam, który pobił Louisa. Wszyscy zaczęli
mnie pocieszać, przekonując, że wszystko będzie dobrze, a to na pewno jakieś
nieporozumienie. Zapewnili, że postarają się coś wymyśleć, tak jak obiecał mi
to wieczorem Liam. Bałam się tylko o nich, żeby nikomu przeze mnie nic się nie
stało.
Gdzieś na górze zadzwonił telefon Gemmy i
dziewczyna pobiegła go odebrać.
- To co robimy? – zapytała Lexie.
- Może by tak zagrać w butelkę ? –zaproponował
Zayn uśmiechając się do niej. Widać było, że zaimponował mu fakt, że tym razem
zachowywała się już zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy zobaczyła go po raz
pierwszy. Tym razem nie zemdlała.
- Świetny pomysł, gramy na całowanie ? – zapytał
podekscytowany Harry wysyłając mi swój łobuzerski uśmiech.
- Nie zapędzaj się tak kochanie ! – odrzekł
Louis.
- Może najpierw w prawdę, czy wyzwanie ?! –
zaproponowała Marcie.
- Poczekajcie, żeby lepiej nam poszło mam coś …
- powiedziała Lexie sięgając po torebkę. Wyciągnęła z niej butelkę Jacka Danielsa.
- Moja krew! Wie dziewczyna, co dobre – odezwał
się Zayn.
- Nawet nie będę pytać, skąd to masz –
odpowiedziałam zszokowana. Czegoś takiego bym się po niej nie spodziewała.
- No co, osobisty barek tatusia – odpowiedziała
Lex szczerząc się.
- Nie powiedziałam w cale, że mi się to nie
podoba – odparłam.
- Nicky, mi się to nie podoba i tobie też nie
powinno – zwrócił się do mnie Liam.
- Ohh Liam! – westchnęliśmy chórem.
- No dobra, ale nie będziemy przesadzać –
odpowiedział chłopak.
- No jasne – odpowiedziałam i przytuliłam mocno
Liama.
- Hej, bo będę zazdrosny! – krzyczał Louis. I
wyszło na tym, że musiałam przytulać każdego po kolei. To zajęcie jednak nigdy
mi się nie znudzi.
W tym samym czasie, gdy chłopaki zaczęli nalewać
procenty, Gemma zawołała mnie na górę. Dziewczyna zapytała, czy nie będę miała
nic przeciwko jeśli wyskoczy sobie na kilka godzin na miasto. Chciała iść z
przystojnym brunetem, którego poznała na sobotniej dyskotece. Oczywiście nie
miałam nic przeciwko, tylko kazałam jej mieć oczy dookoła głowy z wiadomych
przyczyn. Przytuliłam Gem, po czym wyszła na umówione spotkanie, a my
zaczęliśmy grę.
Na początku trzeba było oczywiście się trochę
znietrzeźwić ^^.
- Dobra, to ja zacznę – powiedziałam i
zakręciłam butelką. – Prawda, czy wyzwanie? – zapytałam Zayna.
- Wyzwanie!
- Przebiegnij dookoła domu w samych bokserkach –
odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Heh, żaden problem – odpowiedział i ściągną
koszulkę, zrzucił buty i pozostałe części garderoby, tak, że został już w
samych bokserkach. Wyszliśmy przed dom, żeby zobaczyć, czy Zayn podoła
wyzwaniu. Było dość chłodno. Chłopak, gdy tylko wyszedł na zewnątrz zaczął się
trząść. Wtedy chciałam zaproponować inne zadanie, ale Zayn zniknął już za
rogiem domu i po kilkudziesięciu sekundach pojawił się z powrotem.
- Zadanie zaliczone. Teraz leć się szybko ubrać
– powiedziałam.
- Teraz kręci Zayn – odrzekła Lexie podając mu
butelkę.
- Prawda, czy wyzwanie? – zapytał chłopak.
- Zadanie – odpowiedział Harry.
- Zjedz cały słoik majonezu – odparł Zayn z
chytrym uśmieszkiem.
Harry wykrzywił usta.
- Przecież wiesz, że nienawidzę majonezu!
- To nie fair! Dlaczego on ma takie fajne
zadanie? – oburzył się Niall.
- Podejmujesz się zadania, czy dajesz fanta? –
zapytała Marcie.
Harry ściągnął swoją ulubioną, czarną
bransoletkę i odłożył ją w miejsce przeznaczone na fanty. Zakręcił butelką.
- Prawda, czy wyzwanie?
- Prawda – odparł Niall.
- Jakie jest twoje najgłupsze marzenie? –
zapytał Harry.
- Żeby było duuużo jedzenia. Ale tak bardzo
dużo! Żeby nikt na świecie nie musiał głodować .
- O Niall. Jakie to słodkie – odrzekła Marcie i
go przytuliła.
- Ok, Niall kręcisz!
- U… Nicky ! Pytanie, czy wyzwanie?
- Hmm.. wyzwanie!
- Musisz wybrać kogoś i zamienić się z nim
ciuchami. Tylko nie może to być ani Marcie, ani Lexie.
- Wow, dzięki – powiedziałam i rzuciłam
chłopakowi karcące spojrzenie. – No to może …. Liam!
Chłopak wstał i poszliśmy na górę.
- Zapomniałbym, macie na to 2 minuty! – dodał
Niall.
Pobiegliśmy do mojego pokoju. Liam tylko się do
mnie uśmiechną i ściągnął swoją koszulę w kratę. Ja zdjęłam swój t-shirt
z nadrukiem. Zastanawiałam się tylko, jak chłopak zmieści się rozmiar s.
Ubrałam jego koszulę i zsunęłam rurki podając je Liamowi, który jeszcze męczył
się z koszulką.
- Zostało pół minuty! – krzyknął Louis.
Chłopak jakoś wcisnął się w moją koszulkę, ale
ze spodniami było trudniej. I wtedy czas nam się skończył. Ja byłam w
pełni ubrana, a Liam był tylko w bokserkach i mojej koszulce. Zeszliśmy na dół.
Wszyscy zaczęli turlać się po podłodze, ze śmiechu, gdy nas zobaczyli.
- Dobra, to ja polecę do pokoju ubrać jakieś
spodnie – rzucił Liam i zniknął na schodach.
- Może jeszcze jedna kolejka? – zaproponował
Zayn i podał wszystkim kieliszki.
Na jednej kolejce się nie zakończyło.
Zgubiłam rachubę, gdy Liam wrócił i odebrał nam butelkę. Wszyscy, oprócz niego
byli już mocno znietrzeźwieni. Sama sobie się dziwiłam, zawsze byłam
grzeczną dziewczynką….
- To teraz moja kolej – powiedziałam kręcąc
butelką.
- Prawda, czy wyzwanie?
- Prawda – odpowiedział Louis.
- Kogo z tu obecnych chciałbyś pocałować ?
- Mogę ci powiedzieć na ucho? – zapytał chłopak
z niepewnym uśmiechem.
-Jasne – odpowiedziałam.
- Przecież to gra w butelkę! – oburzył się
Harry.
- Właśnie, musisz powiedzieć na głos – poparła
go Lexie.
- Ok, więc daję fanta – odparł Louis.
- No powiedz – nalegałam. Lou posłał nam tylko
swój uroczy uśmiech i pokręcił przecząco głową.
- Dobra, to gramy dalej …
Dokończyliśmy grę, zadając sobie jeszcze kilka
niezobowiązujących pytań i przeszliśmy do oglądania filmu. Niall spędził dużo
czasu z Marcie. Rozmawiali, śmiali się i zupełnie nie zwracali na nas uwagi.
Mieli swój własny świat. Gemma w tym czasie wróciła ze spotkania i obiecała, że
opowie mi wszystko w najdrobniejszych szczegółach, gdy tylko będziemy miały
chwilkę czasu. Zayn z Lexie też gdzieś zniknęli na górze, a ja siedziałam w
salonie z Louisem i Liamem. Harry w tym czasie przygotowywał kolację dla
wszystkich.
- Jesteś kochany! – krzyknęłam wchodząc do
kuchni.
- Ej, bo będę zazdrosny! – odparł Louis z
salonu.
- Do usług – odpowiedział Harry i pokazał swój
hollywoodzki uśmiech. – Powinnaś pomyśleć nad nagrodą – dodał szurając mnie
łokciem.
- O tym nie zapomnę – obiecałam.
Po kolacji Zayn i Niall poszli odprowadzić do
domu moje przyjaciółki. Jedzenie wszystkim smakowało. Hazza jest naprawdę
świetny w kuchni.
- Dzwonili z mojej pracy – odparła Gemma i
natychmiast posmutniała. – Muszę jutro wracać, jeśli nie chcę stracić tej
posady. Potrzebują mnie od razu – oznajmiła.
- Szkoda, że musisz już wyjeżdżać –
odpowiedziałam i przytuliłam ją.
- Ale mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy,
Nicky? Twoja kolej.
- Jasne. Przecież wiesz, że przyjeżdżam na
święta – odparłam przytłumionym głosem, żeby chłopcy nie usłyszeli.
-Kupiłaś już bilet na samolot? – zapytał Harry.
- Jeszcze nie, ale muszę to zrobić jak
najszybciej.
- O nic się nie martw ja to załatwię!
- Dziękuję braciszku – odpowiedziała Gemma
przytulając Harrego.
Pomogłam Gem się spakować. Harry kupił jej bilet
na najbliższy lot – jutro o 9:15. Szykowałam się już do spania, gdy ktoś
zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Mogę na chwilę? – zapytał Louis.
- Jasne Lou! – poklepałam miejsce obok siebie.
- A więc chciałbym ci coś powiedzieć … a
właściwie odpowiedzieć na twoje pytanie.
- Zamieniam się w słuch – odpowiedziałam
zdezorientowana.
- Jak graliśmy w butelkę, zapytałaś … yyy kogo
chciałbym pocałować…
- No ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie
chcesz.
- Chcę ci odpowiedzieć. Chcę cię pocałować! –
odpowiedział Lou patrząc mi prosto w oczy.
------------------------------------
Przepraszam, że tak dłuugo, ale nie miałam
czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie . ;d
Następny rozdział dodam nie wiem kiedy, ponieważ
za tydzień wyjeżdżam do Anglii i nie wiem czy będę miała czas. Postaram się jak
najszybciej ;pp
Zmieniłam trochę akapity, żeby się wam lepiej
czytało ^^
Komentujcie . ;DD
Propozycje i pomysły mile widziane ;d